- Nie potrafię powiedzieć, jak to partnerstwo we trójkę może ewoluować, ale produkcja pojazdów wymaga coraz bardziej nowych technologii, gdy skończy się czas, że jedna firma może zajmować się wszystkim — stwierdził wiceprezes Mitsubishi Motors, Mitsuhiko Yamashita podczas wizyty w ośrodku R&D w Okazaki w środkowej Japonii. Jego zdaniem, sojusz będzie musiał ustalić, kto ma podejmować decyzje i jak bez obecności Ghosna, ale jest przekonany, że to partnerstwo jest dość solidne, by sprostać temu wyzwaniu. - Renault i Nissan mają niemal 20 lat wspólnej historii, a wkrótce minie 2 lata, jak dołączyła do nich Mitsubishi. Podstawy stworzonej współpracy są solidne, więc jestem pewien, że możemy na nich bazować - dodał.
Czytaj także: Carlos Ghosn: Wzlot i upadek chciwego moto-guru
Szefowie sojuszu będą od środy w Amsterdamie rozmawiać o sposobach ochrony wspólnych działań w kontekście afery Ghosna. Będzie również mowa o przyszłości Francuza. Prezes Mitsubishi, Osamu Masuko będzie uczestniczyć w rozmowach w formie wideokonferencji, prezes Nissana Hiroto Saikawa nie zdecydował do ostatniej chwili, czy przyleci do Holandii.
Nissan mianuje 17 grudnia nowego przewodniczącego rady dyrektorów, który będzie pełnić tę funkcję co najmniej do najbliższego WZA przewidzianego w czerwcu 2019 — podała agencja prasowa Jiji Press. Firma powołała komisję doradczą złożoną z 3 niezależnych członków tej rady, która ma zaproponować kandydata.
Carlos Ghosn przebywa od 19 listopada w areszcie w zakładzie karnym w Kosuge. 12 grudnia japoński wymiar sprawiedliwości zdecyduje, czy postawi go w stan oskarżenia, czy zwolni z aresztu. Tymczasem dziennik „Asahi Shimbun” podał o nowych zarzutach wobec b. szefa sojuszu, który miał przerzucić na Nissana straty w milionach dolarów z osobistych inwestycji, poniesione podczas kryzysu finansowego w 2008 r. Dziennik powołując się na liczne źródła poinformował, że kiedy bank Francuza zażądał od niego większego poręczenia kontraktu na derywaty dewizowe zawartego w 2006 r., on przekazał Nissanowi prawo do obrotu tymi papierami pochodnymi, co oznaczało przejęcie straty 1,7 mld jenów (15 mln dolarów, 13,2 mln euro) przez firmę japońską.