Chińczycy z LiuGong sięgają po Hutę Stalowa Wola

Chiński producent koparek LiuGong ma szanse przejąć cywilną część Huty Stalowa Wola, największego polskiego dostawcy sprzętu budowlanego

Publikacja: 30.04.2010 05:52

Huta Stalowa Wola

Huta Stalowa Wola

Foto: Fotorzepa, Krzysztof Łokaj Krzysztof Łokaj

Wartość stalowowolskiej firmy szacowana jest na ćwierć miliarda złotych. Intensywne przygotowania do prywatyzacji przedsiębiorstwa, które przed kryzysem dawało ok. 500 mln zł przychodów, trwają już od dawna. Wszystko wskazuje na to, iż w najbliższych miesiącach sprzedaż HSW zostanie sfinalizowana.

Oprócz Chińczyków wśród potencjalnych inwestorów wymienia się m.in. koreański Doosan, amerykańską firmę Case i rosyjskie zakłady Czelabińsk. Ale tak naprawdę liczy się LiuGong – prawdziwy potentat w produkcji maszyn budowlanych, który sprzedaje 30 tys. koparek rocznie.

Chiński inwestor starannie przygotowuje się do wejścia do Polski. Przejmując hutę, uzyskałby dostęp do technologii budowy ciągników gąsienicowych, których dotąd nie produkuje. A Stalowa Wola to od lat ich markowy producent.

Ryszard Kardasz, przewodniczący rady nadzorczej HSW, a kiedyś szef ośrodka rozwojowego HSW, podkreśla, że technologie budowy maszyn w Stalowej Woli prezentują światowy poziom. Tak bogatą i kompletną ofertę ma na świecie tylko kilku potentatów, w tym Komatsu i Caterpillar. Technologia budowy ciągników rozwijana jest w HSW od połowy zeszłego wieku, wiele rozwiązań ma źródło w USA, bo huta współpracowała m.in. z Harvesterem i Caterpillarem.

Obok cywilnej produkcji HSW robi też broń. A wyspecjalizowane w dziedzinie artylerii i sprzętu inżynieryjnego Centrum Produkcji Wojskowej HSW ma obecnie pełny portfel zamówień, przede wszystkim na wyrzutnie rakiet Langusta, samobieżne haubice Krab i systemy wieżowe ciężkich moździerzy.

Podczas zeszłorocznego kryzysu, który przyspieszył gruntowną reorganizację i restrukturyzację huty – teraz załoga liczy 2,1 tys. ludzi – właśnie zamówienia wojskowe pomogły spółce przetrwać. Po załamaniu na rynku maszyn budowlanych w 2008 i 2009 r. huta dopiero teraz, stopniowo, odrabia straty.

– Dziś to nie brak pieniędzy na rozwój firmy jest największym problemem HSW. Potrzebujemy inwestora, który otworzy nam dostęp do nowych rynków, wykorzysta swój potencjał marketingowy, wprowadzi nasze wyroby do własnej sieci dystrybucyjnej – mówił „Rz” niedawno Krzysztof Trofiniak, prezes HSW. I podkreślał, że zakład radzi sobie z produkcją: maszyny przeszły gruntowną transformację, mechaniczne rozwiązania zastąpiła precyzyjna hydraulika sterowana elektronicznie, poprawiono serwis. HSW jest dziś w stanie produkować 1200 ładowarek i ciągników gąsienicowych rocznie. W tym także stalowowolską specjalność – maszyny do układania rurociągów.

Perspektywa przejścia HSW w chińskie ręce wzbudza w Stalowej Woli emocje. – Biznes nie ma narodowości. Jeśli inwestor zagwarantuje historycznej firmie rozwój, z sukcesu skorzysta cały region – mówi Ryszard Kardasz.

Wartość stalowowolskiej firmy szacowana jest na ćwierć miliarda złotych. Intensywne przygotowania do prywatyzacji przedsiębiorstwa, które przed kryzysem dawało ok. 500 mln zł przychodów, trwają już od dawna. Wszystko wskazuje na to, iż w najbliższych miesiącach sprzedaż HSW zostanie sfinalizowana.

Oprócz Chińczyków wśród potencjalnych inwestorów wymienia się m.in. koreański Doosan, amerykańską firmę Case i rosyjskie zakłady Czelabińsk. Ale tak naprawdę liczy się LiuGong – prawdziwy potentat w produkcji maszyn budowlanych, który sprzedaje 30 tys. koparek rocznie.

Biznes
Elon Musk: Powinniśmy sprywatyzować wszystko, co tylko możemy
Biznes
EBI podwaja budżet na obronność do 2 mld, usuwa sufit i szuka nowych projektów
Biznes
Chiński właściciel się poddał. „Kanał Panamski wraca do USA”
Biznes
Cała Rosja szyje kamasze i mundury. Cywilne fabryki upadają
Biznes
Trump blokuje pomoc Ukrainie, Unia się zbroi, a wojna handlowa eskaluje
Materiał Promocyjny
Zrozumieć elektromobilność, czyli nie „czy” tylko „jak”