Co dla światowej gospodarki może oznaczać napięcie na linii USA-Bliski Wschód?
Zawsze tego typu wydarzenia powodują pewną niestabilność. Widoczna jest ona na rynkach finansowych i w cenach surowców. Niestabilność nie musi jednak oznaczać kryzysu dla gospodarki. To są słowa zupełnie nietożsame. Wbrew tej niestabilności, moja ocena możliwych scenariuszy w 2020 r. jest pozytywna.
Jednak ciężko dostrzec te pozytywy. Z jednej strony wspomniana sytuacja na Bliskim Wschodzie. Z drugiej strony mamy perspektywę brexitu. Z trzeciej strony wojna handlowa między Stanami Zjednoczonymi i Chinami. Z czwartej wybory prezydenckie w USA. Wygląda na to, że kampania wyborcza będzie bardzo ostra.
Jeżeli w Stanach Zjednoczonych obecny prezydent szykuje się do reelekcji, to będzie się starał, żeby w gospodarce działo się dobrze w 2020 r. Będzie stosował narzędzia, które będą łagodziły politykę pieniężną i będą prokoniunkturalne. Jeżeli przyjmiemy, że Stany Zjednoczone mają największy wpływ na gospodarkę światową, to ten efekt również dotrze w inne zakątki globu. Z tego punktu widzenia, nie należałoby się spodziewać, że 2020 r. będzie rokiem kryzysowym lub takim, kiedy może dojść do dużych przewartościowań. Więcej niepewności będzie w kolejnych latach.
A brexit?