Po południu notowania Credit Suisse rosły o ponad 18 proc., jednak w ciągu dnia zwyżki sięgały nawet 40 proc. Za taki stan rzeczy odpowiada w dużej mierze postawa Szwajcarskiego Banku Narodowego, który zapowiedział, że otworzy dla banku linię kredytową opiewającą na 50 mld franków szwajcarskich. Co więcej, Credit Suisse zaoferował odkupienie obligacji o wartości około 3 mld franków szwajcarskich.
- Środki te pokazują nasze zdecydowane działania mające na celu wzmocnienie Credit Suisse. Kontynuujemy transformację, która przyniesie dodatkową wartość naszym klientom i innym interesariuszom – stwierdził Ulrich Koerner, prezes Credit Suisse. Aby uspokoić sytuację, w środę wieczorem SBN wydał specjalny komunikat, w którym stwierdzono, że bank spełnia wymogi kapitałowe i płynnościowe.
Czytaj więcej
Szwajcarski bank w ciągu jednej giełdowej sesji tracił nawet jedną trzecią swojej kapitalizacji. Niektórzy eksperci wróżą już długi kryzys w światowym systemie bankowym.
Przypomnijmy, że w środę na światowych rynkach wybuchła panika spowodowana ogłoszeniem przed kilkoma dniami bankructwa przez trzy amerykańskie banki: Signature Bank, Silvergate Bank oraz Silicon Valley Bank. Inwestorzy w obawie przed kolejnymi upadkami, zaczęli poszukiwać notowań innych banków, które mogłyby podzielić los amerykańskich instytucji. O problemach Credit Suisse głośno było już od kilku miesięcy, jednak te zostały spotęgowane m.in. przez publikację raportu za 2022 r., który ujawnił stratę na poziomie 7,3 mld franków szwajcarskich, co było powyżej prognoz analityków. Drugim wydarzeniem była zapowiedź przedstawicieli Saudi National Bank, że ci nie będą zwiększać swojego zaangażowania kapitałowego w bank, ponieważ nie chcą przekroczyć progu 10 proc. udziałów.