W medialnych informacjach o wyborach prezydenckich przewija się sześć nazwisk: Andrzeja Dudy, Małgorzaty Kidawy-Błońskiej, Roberta Biedronia, Władysława Kosiniaka-Kamysza, Krzysztofa Bosaka i Szymona Hołowni. Jednak w rzeczywistości kandydatów, których komitety zgłosiły się w Państwowej Komisji Wyborczej, jest aż 19. I niektórzy wykazali się zaskakującym poparciem. Do zawiadomienia o utworzeniu komitetu trzeba dołączyć co najmniej tysiąc podpisów. W pięciu przypadkach podpisały się osoby zmarłe.
O trzech wiadomo, bo uchwały o wezwaniu do usunięcia wad zawiadomień opublikowała PKW. Jednym z nich jest Wojciech Podjacki, lider Ligi Obrony Suwerenności. Jego pełnomocnik złożył 1241 podpisów, z czego PKW zakwestionowała aż 638, m.in. z powodu 62 podpisów osób od lat nieżyjących.
Na poparcie zmarłych powoływali się też pełnomocnicy Jana Zbigniewa Potockiego, który już teraz uważa się za urzędującego prezydenta w myśl konstytucji kwietniowej, oraz Wiesława Lewickiego z partii Normalny Kraj. U pierwszego zakwestionowano aż 1320 z 1841 podpisów. Znaleziono 35 podpisów nieboszczyków. Pełnomocnik Lewickiego złożył 1138 podpisów, z czego zakwestionowano 337. Podpisów martwych dusz było 15.
Z ustaleń „Rzeczpospolitej" wynika, że podpisy nieżyjących znalazły się na kartach jeszcze dwóch kandydatów. Chodzi o eksperta Centrum im. Smitha Andrzeja Voigta (15 nieboszczyków) oraz emerytowanego pułkownika Agencji Wywiadu Piotra Wrońskiego (trzech zmarłych). W przypadkach tych dwóch kandydatów PKW nie wezwała do usunięcia wad, bo po odjęciu nieprawidłowych podpisów wciąż było ich co najmniej tysiąc.
Informacje o nieprawidłowościach trafiły za to do organów ścigania. – Jesteśmy zaniepokojeni tak dużą liczbą nieprawidłowych podpisów. O każdym z istotnych przypadków PKW zawiadomiła prokuraturę i prezesa Urzędu Ochrony Danych Osobowych – mówi sekretarz PKW Magdalena Pietrzak.