Gerald Birgfellner oskarża Jarosława Kaczyńskiego o oszustwo, w związku z niedoszłą inwestycją na należącej do Srebrnej działce, na której miały stanąć dwa 190-metrowe wieżowce.
"Jarosław Kaczyński powiedział mi, że musi mieć jeszcze podpis księdza, który jest członkiem rady tej fundacji, ale powiedział, że zanim ten ksiądz podpisze, to trzeba mu zapłacić. Chodzi o pana Rafała Sawicza. Zapytałem Jarosława Kaczyńskiego, ile musimy mu zapłacić, a on odpowiedział, że prawdopodobnie 100 tys. zł. Powiedziałem, że nie mam takich pieniędzy i muszę je wyłożyć z własnej kieszeni, i mogę zebrać 50 tys., a resztę zapłacimy mu, jak dostaniemy kredyt [z Banku Pekao SA na przygotowanie inwestycji], a ja otrzymam swoje honorarium. Ktoś z Nowogrodzkiej do mnie zadzwonił, nie wiem kto, że powinienem podjąć te 50 tys. z banku z mojego prywatnego konta i zawieźć je na Nowogrodzką" - miał zeznać zeznać przed prokuraturą Birgfellner, cytowany w piątek przez "Gazetę Wyborczą".
Dowiedz się więcej: Birgfellner: Kaczyński kazał przekazać 50 tys. zł dla księdza
Roman Giertych, pełnomocnik Austriaka, poinformował w piątek w TVN24, że Birgfellner rozważa sprzedaż "długu", którego uregulowania domaga się od Jarosława Kaczyńskiego i spółki Srebrna.
- W postępowaniu cywilnym w Polsce osiągnięcie prawomocnego wyroku w obecnych realiach warszawskich wynosi od 4 do 6 lat. Mój mocodawca rozważa sprzedaż długu Jarosława Kaczyńskiego i „Srebrnej” osobom, które chciałyby taką rzetelność zakupić - powiedział Giertych.