Pies należał do 60-letniej kobiety, u której stwierdzono koronawirusa. 25 lutego pacjentka trafiła do szpitala, który opuściła 8 marca po tym, gdy wyzdrowiała.
Brak sekcji zwłok
Od 26 lutego zwierzę przebywało na przymusowej kwarantannie. W minioną sobotę pies wrócił do domu. - Departament Rolnictwa, Rybołówstwa i Środowiska (AFCD) dowiedział się od właścicielki, że pies zmarł 16 marca. Właścicielka nie zgodziła się na sekcję zwłok - powiedział rzecznik departamentu, cytowany przez "South China Morning Post".
Wirus? "Bardzo mało prawdopodobne, raczej wiek"
Przyczyny śmierci czworonoga nie są znane. Czy zgon można wiązać z koronawirusem? Kilkanaście godzin po opublikowaniu pierwszej informacji o śmierci psa "SCMP" uzyskał opinię przedstawiciela służb medycznych znającego sprawę. Według rozmówcy portalu, jest bardzo mało prawdopodobne, by wirus miał związek ze śmiercią czworonoga.
W czasie kwarantanny pies był pięciokrotnie badany na obecność koronawirusa. Za każdym razem wynik badań próbek pobranych od czworonoga dawał wynik "słaby pozytywny". Dopiero po tym, jak testy przeprowadzone 12 i 13 marca dały wynik negatywny, władze pozwoliły, by pies wrócił do właścicielki.
- U psa po słabych pozytywnych wynikach testów nie wystąpiły żadne nowe objawy - podkreślił rozmówca "SCMP". Jak dodał, pies miał już 17 lat i cierpiał na inne schorzenia, a szpice miniaturowe żyją zazwyczaj do 12-16 lat.