Na wyspie Lesbos protestujący zmierzyli się z policją w pobliżu miasta Mantamados, gdzie planowana jest budowa obozu dla 7000 osób.
Małe grupy protestujących rzucały w stronę funkcjonariuszy kamienie i bomby zapalające. Policja odpowiedziała gazem łzawiącym i granatami błyskowymi.
- Jesteśmy w stanie wojny - powiedział agencji AFP miejscowy ksiądz. - Policja ma broń, my mamy serce i duszę - dodał.
Regionalne biuro gubernatora ogłosiło 24-godzinny protest, odrzucając rządowe plany budowy nowych obozów, które zastąpią obecnie przepełnione ośrodki, w których w fatalnych warunkach mieszkają osoby ubiegające się o azyl.
Na Chios, setki osób zgromadziło się na głównym placu stolicy wyspy.