Adamowicz został zaatakowany 13 stycznia ok. godziny 20 w czasie finału WOŚP w Gdańsku. Zabójca, 27-letni Stefan W. zadał mu kilka ciosów nożem, a następnie ze sceny wykrzyczał, że "siedział niewinnie w więzieniu" i że "PO go torturowała", dlatego też - jak dodał - "zginął Adamowicz". Prezydent Gdańska zmarł w wyniku wstrząsu krwotocznego w szpitalu, 14 stycznia.
Piotr Adamowicz, przypominając o "aktach politycznego zgonu" wystawionych przez Młodzież Wszechpolską latem 2017 roku, po tym jak m.in. Adamowicz zadeklarował gotowość do przyjęcia uchodźców w Gdańsku, ubolewał, że "uznano, że sprawy nie ma" (to nawiązanie do faktu, że prokuratura umorzyła śledztwo w tej sprawie).
- Tego, że we wtorek odbiorę akt śmierci fizycznej się nie spodziewałem - dodał brat zamordowanego prezydenta Gdańska.
Piotr Adamowicz zaapelował też do wszystkich o "aktywność obywatelską w tym ważnym roku dla naszego kraju".