We wrześniu we wsi Gowidlino na Kaszubach proboszcz nie zgodził się na otwarcie przykościelnej kaplicy. Wiązało się to z tym, że trumna ze zmarłym musiała stać pod gołym niebem. Jak tłumaczył duchowny, zmarły nie chodził do kościoła i nie przyjmował kolędy. Jego bliscy zapewniali jednak, że mężczyzna nie wychodził z domu, ze względu na ciężką chorobę - podaje "Express Kaszubski”.
Czytaj także: Ksiądz odmówił mszy żałobnej za 15-latka. Biskup przeprasza