Gdy w maju 2016 roku kilku policjantów zatrzymywało Igora Stachowiaka na wrocławskim Rynku, zdarzenie filmowało telefonami komórkowymi dwóch świadków. Zwracali też uwagę policjantom na brutalność prowadzanej akcji.
Następnie zostali wylegitymowani, skuci i odwiezieni do komisariatu, w którym później zmarł Igor Stachowiak.
Obydwaj usłyszeli wówczas zarzuty utrudniania policyjnej interwencji i stawiania oporu, ale i zeznania świadków, i samych zatrzymanych przeczyły tej wersji. Prokuratura umorzyła śledztwo, bo nie dopatrzyła się znamion przestępstwa.
W grudniu ubiegłego roku prokuratura wróciła jednak do sprawy. Jeden z nagrywających zdarzenie, Patryk H., otrzymał informację, że umorzenie zostało anulowane i jako osoba podejrzana może się zapoznać z aktami sprawy.
Wznowienie śledztwa potwierdziła rzeczniczka Prokuratury Okręgowej we Wrocławiu. Jak powiedziała Małgorzata Klaus, umorzenie uznane zostało za niezasadne, bo nie wykonano wszystkich możliwych czynności, w tym m.in. nie przesłuchano wszystkich funkcjonariuszy biorących udział w zdarzeniu.