W czasie sejmowej debaty nad reformą prokuratury, na mocy której minister sprawiedliwości zostanie prokuratorem generalnym, krytykującego PiS Roberta Kropiwnickiego zaatakował z mównicy sejmowej wiceminister Jaki. - Mieszkańcy okręgu pana posła Kropiwnickiego skarżą się, że pan poseł Kropiwnicki w swoim mieszkaniu prowadzi agencję towarzyską - stwierdził, wywołując oburzenie polityków PO. Chwilę później szef klubu PO Sławomir Neumann domagał się natychmiastowej dymisji Jakiego. Dzień później premier Beata Szydło (nieobecna w tamtej części debaty) oświadczyła jednak, że Jakiego dymisjonować nie zamierza i dodała, że słowa Jakiego miały charakter pytania.
30 stycznia ze swoich słów tłumaczył się w Sejmie sam Jaki. - Przepraszam, że wczoraj wygłosiłem te informacje, które godziły w dobra osobiste i cześć posła Roberta Kropiwnickiego. Jednak prawdziwą moją intencją, Wysoki Sejmie, było przedstawienie sprawy listu mieszkańców - mówił polityk PiS. Zapewnił też, że list od mieszkańców nie jest anonimem - jak sugerował wcześniej Neumann - ponieważ podpisało go 10 osób.
- To obrzydliwe kłamstwo - skomentował całą sprawę poseł Kropiwnicki.