Choć od blisko trzech lat media ujawniają przykłady zadziwiających karier działaczy PiS i ich rodzin, sprawa zatrudnienia 29-letniego syna ministra od służb specjalnych Mariusza Kamińskiego jako doradcy w Banku Światowym wywołała prawdziwą burzę. Także w samym rządzie, bo walka z „korupcją, nepotyzmem i kolesiostwem" (słowa Jarosława Kaczyńskiego dotyczące polityków PO i PSL) była od lat głównym paliwem politycznym partii. – Odbija się nam to czkawką – mówi regionalny działacz PiS.
PiS racjonalizuje to „dobrą zmianą". – Dowiadujemy się więc, że musimy tę patologię opanować poprzez wsadzanie swoich. Oczywiście kompetentnych, uczciwych – wskazuje prof. Antoni Kamiński z PAN, były szef polskiego oddziału Transparency International. Przypomina, że od lat 90. rządzących nazywa się złośliwie urzędem pośrednictwa pracy i łowców posad. – Znaczna część właśnie po to idzie do polityki – dodaje.
Dzieje się tak, bo państwo posiada tysiące kuszących spółek, dobrze opłacanych stanowisk, rad nadzorczych, a historia reform administracji pokazuje, że nikomu nie zależy na zbudowaniu wysokiej klasy niezależnych ekspertów – tłumaczy prof. Kamiński.
W listopadzie 2012 r., gdy „Puls Biznesu" publikował „listy wstydu" partii rządzących (po ok. 400 nazwisk działaczy PSL i PO, ich rodzin i znajomych, którzy zajmowali państwowe posady), Klub PiS chciał wprowadzić rejestr dla polityków, by ujawniali, gdzie i za ile w administracji rządowej, agencjach, państwowych spółkach pracują ich rodziny. – Pora wyplenić tę patologię – mówił Mariusz Błaszczak, ówczesny szef Klubu PiS. Centralny rejestr oświadczeń miał być ogólnie dostępny na takiej samej zasadzie jak oświadczenia majątkowe. Znaleźć się w nim miały także zarobki: uposażenie, umowy-zlecenia, premie, nagrody. Twarzą projektu „Uczciwe zasady" był Dawid Jackiewicz, ówczesny poseł PiS.
Co stało się z tym głośnym projektem? W archiwum Sejmu kadencji 2011–2015 na próżno szukać zapowiadanego przez PiS pakietu ustaw, które miały „zwalczyć patologię".