- Koalicyjny Klub Lewicy przedstawił propozycje zmian w Krajowym Planie Odbudowy i wezwał rząd do rozmów. Mówiliśmy o tym otwarcie, na konferencji prasowej, złożyliśmy nasze uwagi drogą oficjalną. Przekazaliśmy je zresztą także innym klubom sejmowym. Szczerze mówiąc nie rozumiem, dlaczego Platforma Obywatelska, która teraz rzuciła się z dzikim atakiem na Lewicę, sama nawet nie podjęła próby poprawienia KPO - dziwił się w rozmowie z „Faktem” Adrian Zandberg.
Polityk Razem zwrócił uwagę, że „plan wydania tych pieniędzy wysyła do Brukseli rząd”. - Szefem tego rządu jest obecnie pan Morawiecki, więc rozmawialiśmy z Morawieckim - tłumaczył.
Zandberg podkreślił, że „są sprawy, w których trzeba rozmawiać także z ludźmi, których się nie lubi”. - To są pieniądze, które w większości wyda kolejny rząd. Mam nadzieję, że to będzie nasz rząd. Także dlatego Lewica myśli o przyszłym budżecie, o tym, żeby były wtedy pieniądze na ochronę zdrowia, na pomoc dla ludzi, żeby Polska nie wyoutowała się z Unii Europejskiej. Bo PiS się skończy, a Polska zostanie - zauważył.
- My na Lewicy, zamiast wiecznie tylko gadać o „odsuwaniu PiS-u od władzy”, chcemy naprawdę zmienić rząd. Żeby to zrobić, trzeba wygrać wybory. Jak ktoś myśli, że można wygrać wybory, zabierając Polakom 250 miliardów złotych, to nie myśli mądrze - ocenił Zandberg, zaznaczając, że „Lewica nie ma złudzeń co do PiS-u”. - Mamy natomiast zaufanie do mechanizmów działania Unii Europejskiej. Dlatego oczekujemy wpisania zmian do dokumentu, który rząd musi wysłać do Brukseli. Wtedy na straży będzie stać Komisja Europejska. To w Brukseli jest kurek z pieniędzmi. I tam można go zakręcić, jeśli rząd nie dotrzyma warunków. Dlatego potrzebny jest niezależny komitet monitorujący, z udziałem samorządowców i związków zawodowych, który będzie patrzeć rządowi na ręce. I alarmować Brukselę, jeśli będą jakiekolwiek nieprawidłowości - powiedział poseł Lewicy.