Za 120 tys. masek resort zdrowia zapłacił trzem firmom bez doświadczenia w hurtowym obrocie materiałami farmaceutycznymi – to pośrednicy nieruchomości, firma doradcza aptekarza z Małopolski i nowo powstała firma żony instruktora narciarskiego Łukasza Guńki, aż 5,5 mln zł. Ofertę w resorcie na sprzedaż dużej ilości środków ochronnych dla służby zdrowia złożył Łukasz Guńka, znajomy brata ministra Szumowskiego – świadczą o tym materiały, jakie pozyskali posłowie opozycji w resorcie. Jak pisała „Rzeczpospolita", to on wymieniał maile dotyczące zamówienia, prowadził negocjacje, prosił o pomoc dyplomatyczną rządu polskiego w Chinach, by towar – z trzech lotnisk – mógł bezpiecznie wylecieć do Polski. Takie wsparcie otrzymał. Pisał także, że choć nie ma umowy z ministerstwem, to towar w Chinach zamówił, wykładając „własne, prywatne pieniądze".
Minister zdrowia Łukasz Szumowski został zapytany na antenie Polsat News, czy czerpał jakiekolwiek korzyści z zakupu maseczek. - To jest kompletny absurd. Kupowaliśmy sprzęt od wielu kontrahentów za wiele milionów złotych. Większości transakcji nie znam, bo nie przeprowadzałem ich bezpośrednio ja, podobnie jak i tej - powiedział Szumowski. - Wszyscy zostaliśmy oszukani na tych maseczkach: Ministerstwo Zdrowia, WOŚP, Izba Lekarska - dodał.
Minister zdrowia Łukasz Szumowski odpowiedział również na pytanie o milionowe dotacje dla jego brata oraz rozdzielność majątkową z żoną. - Skąd. To byłby kryminał. Ja w ogóle nie dotykałem się do żadnej sprawy związanej z NCBR - zaznaczył. - Firma mojego brata uzyskała pieniądze w drodze konkursowej - dodał. Polityk ocenił także, że słowa polityków, między innymi KO, to "w połowie fakenewsy”. Stwierdził także, że zadziwia go "brak kultury" posłów, którzy przyszli na konferencję wiceministra zdrowia i nazwał to "awanturnictwem".
Pytany, czy będąc wiceministrem nauki rozmawiał z ówczesnym szefem tego resortu Jarosławem Gowinem o tym, że firma jego brata stara się o dofinansowanie z Narodowego Centrum Badań i Rozwoju, Szumowski odpowiedział: "oczywiście". - Powiedziałem, że mój brat działa w tej branży od wielu lat, dłużej niż ja w polityce, więc istnieje potencjalny konflikt interesów. Jarosław Gowin powiedział: "proszę się nie dotykać do NCBR" i nigdy nie podejmowałem w tym temacie decyzji. To jasne, klarowne i oczywiste - podkreślił minister. Sugerowanie przez posłów, że niezależni eksperci mogli mieć jakieś nieczyste interesy, to oskarżanie całego świata naukowego. Naprawdę, tu nie ma nic do ukrycia - dodał.
Zapytany o ostrzeżenie CBA w sprawie firmy znajomego, Szumowski tłumaczył, że "ostrzeżenie dotyczyło tego, że nie ma doświadczenia w branży, podobnie jak wiele osób, które się do nas zgłaszały". - W związku z tym, że były wątpliwości, że to świeżo założona firma, powiedzieliśmy, że nie zapłacimy, dopóki nie dostaniemy towaru. Maseczki są renomowanego producenta chińskiego, z certyfikatami, nikt nie podejrzewał, że to może być podróbka - powiedział minister. - Nie mieliśmy wtedy żadnej innej oferty. Gdybym nie kupił tych maseczek i medycy by poumierali, natychmiast byłbym oskarżony, że mam krew na rękach, że odpowiadam za śmierć medyków, bo nie chciałem kupić produktu od człowieka, którego kiedyś spotkałem - dodał.