- Nie mam kompleksów Lecha Kaczyńskiego – zapewniła Gronkiewicz-Waltz, co zarzucał jej w czwartek poseł PiS, Jacek Sasin.
Powiedziała, że w sporze o pomniki chodzi o monument upamiętniający ofiary katastrofy smoleńskiej, który jest zdaniem nie powinien znajdować się na Krakowskim Przedmieściu, tylko kilkadziesiąt metrów dalej. - Tam nie jest żadna zajezdnia, jak mówią niektórzy, tylko pętla autobusowa, którą można bez problemu zlikwidować – mówiła prezydent stolicy.
Wiceszefowa PO powiedziała, że głaz z tablicą upamiętniającą Lecha Kaczyńskiego, który stoi przed Ratuszem, jest nielegalny. - Pewnej nocy przywieziono opakowany głaz i opuszczono – mówiła prezydent. - Mogą odwołać się do konserwatora zabytków. To są normalne procedury – zapewniła.
- Trzeba było mnie uprzedzić. Z głazem byłoby łatwiej niż z tablicą na budynku. Wystarczyło zamienić słowo „poległ” na „zginął” – mówiła Gronkiewicz-Waltz. Jej zdaniem wtedy mógłby głaz zostać.