Ostatnie dni przed katastrofą były wyjątkowo intensywne dla Arama Rybickiego. Zabiegał o reformę IPN, poprawę sytuacji osób z autyzmem, był w trakcie przeprowadzki. W samochodzie zostawił plecak z niezbędnymi rzeczami: miał przecież wrócić do pracy po południu.
– Podejrzewam, że Aram, człowiek znany z ujmującej skromności, usiadł w tym samolocie gdzieś z tyłu – mówi senator PO Sławomir Rybicki. Swojego zmarłego brata Arkadiusza Rybickiego nazywa Aramem, bo tak mówiono na niego od czasów licealnych. – Wyobrażam sobie, że leciał obok szefa Urzędu do spraw Kombatantów Janusza Krupskiego albo Andrzeja Przewoźnika z Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa. Pewnie rozmawiali o starych opozycyjnych czasach i nowelizacji ustawy o IPN.