Zachodnia ocena rewolucji arabskich wypada zazwyczaj źle lub bardzo źle. Stosowane przed dekadą określenie „arabska wiosna" zastąpiono dość szybko „arabską zimą". Zachwyt nad protestującymi tłumami krzyczącymi „Precz z dyktaturą" ustąpił podsumowaniu strat: kilka wojen domowych (w Syrii, Libii, Jemenie), setki tysięcy zabitych, miliony uchodźców, dziesiątki tysięcy terrorystów islamistów mordujących nie tylko na Bliskim Wschodzie i w Afryce Północnej, ale i na Zachodzie. Represje nie zniknęły, a w niektórych krajach się nasiliły. Nie zniknęły też społeczno-ekonomiczne przyczyny rewolucji; pracy z płacą zapewniającą utrzymanie rodziny nadal brakuje. I będzie gorzej: przez te dziesięć lat przyszło na świat kilkadziesiąt milionów Arabów.