Bulwersująca jest wiadomość o werdykcie sądu z Pruszkowa, który ukarał adwokata aresztem za odmowę złożenia zeznań o sprawie, w której wcześniej był pełnomocnikiem. To bodaj pierwszy taki przypadek we współczesnych dziejach palestry warszawskiej i nic dziwnego, że wywołał ożywioną debatę wśród adwokatów i stanowcze działania stołecznych i centralnych władz palestry.
Czytaj także: Ukarany aresztem za postępowanie zgodne z etyką
Areszt za tajemnicę adwokacką: emocje nie przystoją prawnikom
Nie sądziłem nawet, że kiedykolwiek będę musiał przypominać o oczywistościach: tajemnicy obrończej uchylić nie można, nawet gdyby sam klient prosił o to swego adwokata. Nawet gdyby żądał tego sąd. W żywotnym interesie wymiaru sprawiedliwości leży bowiem, by każdy, przeciw komu państwo wytacza swe działa, mógł być pewien choć tego jednego: że może polegać na swym obrońcy, że ich rozmowy rzeczywiście są poufne i nikt z tej poufności zwolnić nie może. W przeciwnym razie wykonywanie tego zawodu stanie się niemożliwe, a konstytucyjne gwarancje prawa do obrony – iluzoryczne. Z podobnych powodów nie można oczekiwać, że duchowny ujawni tajemnicę spowiedzi.
Ta sprawa niestety pokazuje, jak wiele się ostatnio zmieniło – na gorsze – w naszym wymiarze sprawiedliwości, w którym dzieją się rzeczy jeszcze niedawno niewyobrażalne. Nie tędy droga, Wysoki Sądzie. Zmuszanie adwokata do wybierania między wystąpieniem przeciwko prawu lub obowiązkom i etyce zawodowej jest społecznie szkodliwe i niemoralne. Wyważenie interesów wymiaru sprawiedliwości i pomocy prawnej jest trudne, ale konieczne. Świadczy o dojrzałości państwa i tworzących je instytucji – uznali w październiku zeszłego roku adwokaci i dziennikarze po wspólnej debacie. Jak widać, jej temat nie był wybrany abstrakcyjnie.