Ruszyły przygotowania do Narodowego Spisu Powszechnego, który odbędzie się za dwa lata. Już w październiku tego roku mieszkańcy dwóch wytypowanych gmin – Czerwińska nad Wisłą w Mazowieckiem i Sierakowic w Pomorskiem – przetestują specjalną aplikację internetową, która w NSP 2021 będzie podstawowym narzędziem zbierania informacji o Polakach.
Samospis internetowy był już wykorzystany w niewielkim stopniu w spisie przeprowadzonym w 2011 r., jednak w większości dane zbierali rachmistrze spisowi. Teraz każdy dorosły Polak, sam, poprzez stronę internetową, w formularzu będzie zaznaczał odpowiedzi dotyczące m.in. liczby osób w jego gospodarstwie domowym, poziomie wykształcenia, obywatelstwa czy migracji. Ci, którzy nie mają dostępu do internetu czy komputera, będą mogli skorzystać ze specjalnych punktów, które zostaną utworzone w gminach. Drugi próbny wpis odbędzie się w kwietniu przyszłego roku i obejmie 16 gmin wszystkich województw, m.in. w Gubinie w Lubuskiem i Wojkowicach na Śląsku.
– Szacujemy, że wypełnienie formularza powinno zająć ok. 10 minut. Próbne spisy, które przeprowadzimy w październiku br. oraz w kwietniu 2020 r., dadzą nam odpowiedź m.in. na pytanie, czy aplikacja jest czytelna i prosta w obsłudze dla użytkownika, czy należy ją poprawić albo uzupełnić – mówi nam Karolina Banaszek, rzeczniczka prezesa Głównego Urzędu Statystycznego, który odpowiada za narodowy spis. Najbliższy spis właśnie z powodów wykorzystania narzędzi informatycznych ma być tańszy od tego sprzed dekady. Limit wydatków, jaki przewiduje rządowy projekt ustawy o narodowym spisie powszechnym ludności i mieszkań w 2021 r., szacuje, że w ciągu trzech lat wydamy z budżetu państwa na prace spisowe 386 mln zł, jednak w 2011 r. koszty były aż o 150 mln zł większe. Największym kosztem było zatrudnienie rachmistrzów spisowych do tradycyjnego zbierania informacji. Teraz ma być ich tylko ok. 16 tys. Będą pomagać lub uzupełniać nasze formularze. GUS zatrudni także pracowników do infolinii, którzy będą instruować, jak poprawnie wypełnić formularz.
Jednak większy koszt niż 10 lat temu poniesiemy na kampanię informacyjną NSP – rządowy projekt przewiduje aż 200 godzin czasu antenowego w mediach publicznych, z czego aż 140 godzin zabiera ogólnopolska i regionalna telewizja. W 2011 r. TVP i Polskie Radio w ramach misji publicznej wyemitowały 100 godzin na potrzeby spisu. Dlaczego teraz podwojono liczbę czasu antenowego? Jak uzasadnia rządowa ustawa, „Ze względu na fakt, że najbliższy spis będzie odbywał się w przeważającej mierze za pomocą komunikacji elektronicznej (Internet) celowe jest zwiększenie liczby godzin przeznaczonych na popularyzację w mediach tej metody zbierania danych w ramach spisu powszechnego. W poprzednich spisach głównym źródłem pozyskiwania danych były bezpośrednie wizyty rachmistrzów spisowych u ankietowanych gospodarstw domowych".
Nie wiadomo, ile zarobią na popularyzacji spisu TVP i PR – określi to rozporządzenie Rady Ministrów, a dane zostaną podane w ocenie skutków regulacji – będzie to jednak dodatkowy budżet, ponad ten zagwarantowany przez rząd na przeprowadzenie spisu. Kampania ma trwać aż pół roku. Dlaczego jednak tylko media publiczne będą reklamować i popularyzować spis?