Paweł Kukiz uważa, że małym partiom jak Kukiz'15 będzie ciężko przekroczyć próg podczas jesiennych wyborów parlamentarnych.
"Jest jedna bardzo ważna refleksja po eurowyborach - w Polsce tworzy się duopol partyjny i chyba jest to proces nieodwracalny. Na "rynku politycznym" wkrótce pozostaną dwie partie. Tak będzie wyglądać sytuacja po jesiennych wyborach" - napisał.
Lider Kukiz'15 zauważa, że wysoka frekwencja oznacza, że jego partia musi zdobyć o wiele więcej głosów, by dostać się do Sejmu. "Wysoka frekwencja w ordynacji proporcjonaknej powoduje korzyści dla dwóch podstawowych "graczy" - PiS i POKO. Powiększa ich udział procentowy w Sejmie a zabiera szansę małym ugrupowaniom. W praktyce wygląda to tak, że jeśli np. Kukiz'15 chce w jesiennych wyborach wejść do Sejmu, to aby osiągnąć 5% musi dostać mniej więcej tyle głosów, ile otrzymał w wyborach 2015 gdzie zdobył blisko 9% poparcia..." - czytamy.
Czytaj także: Kukiz: Ludzie wybrali system niewolniczy
"Konkurentów do bycia "języczkiem uwagi" jest obecnie trzech - Konfederacja, Wiosna i Kukiz'15. Wszyscy w okolicach progu wyborczego i nic nie wskazuje, by poparcie dla któregokolwiek z tych podmiotów miało urosnąć. A nawet wręcz przeciwnie. Do wyborów będzie spadać i najprawdopodobniej nikt nie przekroczy magicznych 5%. Na dodatek wątpliwe, żeby pan Biedroń wrócił z Brukseli a Konfederacja- ogromnie sprzeczna wewnętrznie - do wyborów się podzieli..." - dodaje Kukiz.