Na konferencji prasowej poświęconej projektowi klubu PiS zakładającemu zastąpienia prawa do odmowy przyjęcia mandatu karnego możliwością późniejszego zaskarżenia go w sądzie wiceminister sprawiedliwości Marcin Warchoł został zapytany, czy po tym, jak Polska w związku ze sporem dot. tzw. mechanizmu warunkowości nie skorzystała z prawa weta ws. budżetu unijnego głosował za tym, by Solidarna Polska wyszła z koalicji.
- Tak się zdarzyło, że wtedy akurat cierpiałem na Covid. To była ta pierwsza doba, kiedy tak się fatalnie czułem, ale dzięki amantadynie ozdrowiałem i uważam, że to jest bardzo dobry lek - odparł polityk dodając, że nie brał udziału w głosowaniu.
Pytany, czy zaszczepi się przeciwko Covid-19 wiceminister zauważył, że to kolejne „pytanie niezwiązane z konferencją”. - Jestem w tej chwili, dzięki Panu Bogu, ozdrowieńcem, więc to jest moja tarcza, można powiedzieć, na najbliższe pół roku, a nawet i rok, zobaczymy - mówił. Stwierdził, że to, czy skorzysta z możliwości zaszczepienia się to jego prywatna sprawa, „tak jak prywatną sprawą każdego jest stan jego zdrowia - tu mamy wiele wyroków Trybunału Konstytucyjnego”. - Proszę zostawić to mojemu sumieniu - apelował.
Już w grudniu wiceminister pisał na Twitterze: „Amantadyna działa na covid! Jestem przykładem. Najpierw syn, potem żona, w końcu ja: wysoka gorączka, ogromny ból, silny kaszel, wg. lekarza tak 7 dni, a potem apogeum, więc wziąłem amantadynę – piorunujący efekt! Zadziałało!”. Później przekazał, że lek wziął bez konsultacji z lekarzem, ale „w stanie wyższej konieczności”.
Słowa wiceministra krytykował wówczas prof. Krzysztof Simon. - Pan minister Warchoł mógł wziąć amantadynę lub jej nie wziąć. Mógł tak samo się czuć po tym wszystkim. Na jakiej podstawie wysuwa takie wnioski? To bardzo smutne, jeśli oficjalny przedstawiciel rządu opowiada takie androny. To może być szkodliwe. To nie witamina D czy cynk - mówił dolnośląski konsultant wojewódzki ds. chorób zakaźnych.