Pierwszy raz u Angeliny Friedman potwierdzono koronawirusa w marcu, gdy kobietę przewieziono z domu opieki do szpitala, gdzie miała przejść zabieg nogi.
Córka 102-latki powiedziała, że wynik testu był zaskoczeniem, ponieważ jej matka nie miała oznak choroby.
Friedman spędziła w szpitalu tydzień. Przeprowadzone w kwietniu kolejne badanie dało wynik negatywny. W październiku, na krótko przed 102. urodzinami, zdiagnozowano u niej ponownie wirusa. Tym razem kobieta ciężko zniosła chorobę.
- Miała kaszel, gorączkę i była apatyczna. Za pierwszym razem nie było oznak choroby - mówi jej córka Joanne Merola.
Friedman został umieszczony w izolatce w domu opieki. Dostała zgode na powrót do swojego pokoju w zeszłym miesiącu po uzyskaniu dwóch negatywnych wyników testów.