W sumie w Australii potwierdzono dotąd 5365 przypadków zakażenia SARS-CoV-2, zmarły 34 osoby.
W ciągu ostatnich 24 godzin koronawirusa potwierdzono u 181 osób. To oznacza, że dzienny wskaźnik infekcji spadł do 5 proc. stanu z połowy marca.
Minister zdrowia Greg Hunt ostrzegł jednak w sobotę, że pomimo pozytywnych wskaźników Australijczycy będą musieli znosić ograniczenia, w tym zachowywanie dystansu, przez nastepne pół roku.
- To trudny sześciomiesięczny okres, przez który musimy przejść - powiedział Hunt w Sky News Australia.
Raport z 29 marca wykazał, że Australijczycy ograniczyli wyjścia do restauracji i centrów handlowych tylko o 45 proc., a ruch w sklepach spożywczych spadł tylko o jedną piątą.
Spowodowało to wprowadzenie w ubiegłym tygodniu ostrzejszych ograniczeń - zakaz zgromadzeń powyżej dwóch osób, zamknięcie kawiarni, klubów, parków i siłowni. Zamknięto także granice państwa, a Australijczycy namawiani są do pzoostawania w domach.
Kilka stanów przyznało również policji prawo do egzekwowania przepisów za pomocą wysokich kar pieniężnych, a w przypadku notorycznego łamania zakazów grozi nawet więzienie. W stanie Wiktoria tylko w sobotę mandatami ukarano 142 osoby za nieutrzymywanie dystansu.
W Nowej Zelandii, która szybko wprowadziła surowe ograniczenia i nakazała pozostanie w domu, wyjścia do obiektów handlowych i rekreacyjnych, takich jak restauracje, kawiarnie lub centra handlowe, spadły o 91 procent.
Nowa Zelandia odnotowała w niedzielę 48 nowych przypadków, co daje łączną liczbę 872. Według danych ministerstwa zdrowia jedna osoba zmarła jak dotąd na grypopodobne choroby układu oddechowego.