Towarzyszący mu poseł Jacek Kurski stwierdził zaś, że gdyby do takiego wydarzenia doszło za rządów PiS, opozycja wywołałaby piekło na skalę Europy.
Dziś Kurski kieruje prorządową TVP, jego przyjaciel zaś nadzoruje prokuraturę. I jakoś niespecjalnie protestują, gdy policja wchodzi o 6.30 rano do mieszkania emeryta, którego podejrzewa o... znieważenie pomnika Lecha Kaczyńskiego poprzez powieszenie na nim plakatu z napisem „Konstytucja". Nie słychać ich oburzenia, gdy dziesiątki osób w całej Polsce wzywane są na przesłuchania, bo podobne plakaty pojawiły się na pomnikach krasnali, Syrenki, Smoka Wawelskiego...
Przyznam, że jestem dość sceptycznie nastawiony do KOD, który organizuje akcję plakatową. Organizacji tej nie udało się odbudować wiarygodności po tym, gdy pogrążył ją były szef Mateusz Kijowski. Ale akurat akcja ubierania pomników w koszulki z napisem „Konstytucja" jest po prostu zabawna. I byłaby zupełnie nieszkodliwa, gdyby nie przesadna reakcja organów państwa. Swoją drogą, jak odwołanie się do ustawy zasadniczej RP może kogokolwiek albo cokolwiek znieważać?
I właśnie reakcja państwa jest tu najbardziej zdumiewająca. Ten, kto jest naprawdę silny i wie, że jego władza wynika z autorytetu, może pozwolić sobie na dystans do siebie. Nerwowa reakcja policji władzę po prostu ośmiesza, pokazując jej słabość. A przy okazji niezwykle dowartościowuje KOD, zmieniając jego żartobliwą akcję w symbol oporu przeciw rządom Prawa i Sprawiedliwości.