Zamiast tej normalności, którą większość opinii publicznej zrozumiała jako zapowiedź prowadzenia znacznie bardziej pragmatycznej niż ideologicznej polityki, na prawicy pojawiła się swego rodzaju licytacja na radykalizm. Prezydent Andrzej Duda postanowił zająć w niej pierwsze miejsce i wyprzedzić hunwejbinów z Solidarnej Polski, którzy na swój znak rozpoznawczy obrali nieprzejednaną i populistyczną walkę z sędziowskimi elitami. Patryk Jaki czy Sebastian Kaleta zapewne z zazdrością patrzą na głowę państwa, która przyzywa lud pracujący Śląska do wsparcia rozprawy z sędziami i grzmi, że nikt nie będzie w obcym języku pouczał Polaków, jak mają wyglądać sprawy w naszym kraju