Coraz gorsze zmiany dla przewoźników
Zmian jest jednak więcej. Kolejna przewiduje, że do kierowców mają mieć zastosowanie przepisy państwa, w których zwykle świadczą pracę, co w ich przypadku oznacza państwo, na którego drogach spędzą najwięcej czasu. Pomogą w tym nowoczesne tachografy, które mają rejestrować moment przekroczenia granicy pomiędzy poszczególnymi państwami.
– Chyba nikt nie ma już złudzeń, że nie chodzi o polepszenie warunków pracy i płacy dla kierowców, ale przede wszystkim ochronę lokalnych rynków – komentuje Paweł Trębicki, dyrektor generalny Raben. – Dla polskiej branży transportu drogowego to przysłowiowy nóż w plecy, ale nie tylko. Zastanawiam się, jak w tym kontekście Europa chce skutecznie konkurować z państwami azjatyckimi czy USA.
– Zakładając czarny scenariusz, że służby kontrolne wszystkich państw członkowskich, po których kierowca się przemieszczał, będą uznaniowo ustalać, według jakiego prawa państwa pracownik ma płacić składki i podatki od jego wynagrodzenia, mam wrażenie, że już nikt nie myśli o kierowcach i ich rodzinach, których te przepisy miały rzekomo chronić – dodaje Joanna Jasiewicz, adwokat w kancelarii Gide. – W praktyce uniemożliwia to dostęp takiego kierowcy do świadczeń z ubezpieczeń społecznych, w tym w razie choroby czy bezrobocia. Powoduje też ogromne ryzyko dla członków jego rodziny, którzy w razie pilnej potrzeby udzielenia świadczenia najpierw będą musieli odnaleźć państwo UE, w którym kierowca jest ubezpieczony i spełnić wszystkie lokalne procedury. Jaka będzie sytuacja pracownika i jego rodziny w przypadku sporu między instytucjami różnych państw? Najwyższa pora zapytać o to, czy te propozycje odpowiadają zdrowemu rozsądkowi.
Piłka ciągle w grze
Kosma Złotowski, eurodeputowany PiS, przyznaje, że te zmiany są zabójcze dla przewoźników z Polski i innych państw Europy Wschodniej. Ma jednak nadzieję, że nie staną się on prawem. – Pakiet mobilności składa się z trzech odrębnych aktów prawnych, ale był procedowany jako całość. W poniedziałek odbędzie się spotkanie koordynatorów ds. transportu z różnych grup politycznych, którzy zdecydują, co dalej – mówi Złotowski. Zdaniem Elżbiety Łukacijewskiej, eurodeputowanej PiS, możliwe są dwa scenariusze. W pierwszym, na sesję plenarną w lutym idą sprawozdanie Ertuga dotyczące kabotażu oraz pierwotne propozycje Komisji Europejskiej dotyczące delegowania w transporcie i czasu pracy, i odpoczynku. Te dwie ostatnie są znacznie lepsze dla Polski niż to, co było zawarte w sprawozdaniach odrzuconych przez eurodeputowanych Komisji Transportu. Lepsze także od propozycji unijnej Rady, czyli ministrów transportu UE, w gronie których polski rząd kompletnie przegrał rozgrywkę o transport międzynarodowy. Jeszcze na sesji plenarnej można zgłaszać do nich poprawki, w tym również do raportu Ertuga. Nawet jeśli przejdą, to potem trzeba wypracować wspólne stanowisko Rady i Parlamentu, zanim te propozycje staną się prawem.
– Dlatego uważam, że za wcześnie jest na wyciąganie wniosków, dokonywanie kompleksowej oceny skutków związanych z przyjęciem wskazanych propozycji na prowadzenie działalności transportowej, po zakończeniu jednego z etapów procesu legislacyjnego, a dotyczącego jedynie fragmentu przygotowywanych zmian prawnych w ramach pakietu mobilności – uspokaja Piotr Mikiel, dyrektor departamentu transportu ZMPD.