- To tylko jedna z wielu opcji, nad którymi pracują obecnie ministrowie różnych resortów – słyszymy ze źródła zbliżonego do resortu energii.
Przedstawione przez „Polityka Insight” szczegóły projektu są jednak rewolucyjne. Zakładają, że w 2019 r. opłaty za przesył i dystrybucję energii elektrycznej dla gospodarstw domowych nie będą mogły być wyższe niż 31 grudnia 2018 r., a za sprzedaż energii wyższe niż 1 stycznia 2018 r. Jeśli chodzi o pozostałe grupy odbiorców – jeśli sprzedawca energii podpisał umowę z ceną przekraczającą 270 zł/MWh, zostanie zobowiązany do renegocjowania tej umowy z samorządami czy firmami.
Czytaj także: Janusz Jankowiak: Rządowe sterowanie cenami energii zdemoluje rynek
Co więcej, firmy energetyczne, które na 2019 r. za dystrybucję i sprzedaż energii elektrycznej zaproponowały podwyżki wyższe niż o 5 proc., zostaną wezwane do „nadzwyczajnego obniżenia taryfy”. Jednak zysk spółek z dystrybucji i sprzedaży energii nie będzie mógł spaść poniżej 2 proc. Przypomnijmy, że na biurku prezesa Urzędu Regulacji Energetyki leżą wnioski energetyki o podniesienie cen prądu o 20 – 25 proc. Analitycy zaś szacują wzrost kosztów produkcji energii na ponad 30 proc.
Według projektu, na który powołuje się Polityka Insight, firmy energetyczne dostaną wsparcie od państwa, finansowane ze sprzedaży uprawnień do emisji CO2. Już wcześniej minister energii zapowiedział, że ma zgodę Komisji Europejskiej na sprzedaż uprawnień wartych około 4 mld zł.