Do ataku na polskiego dyplomatę doszło 14 maja. 65-letni Arik Lederman zablokował wjazd na teren polskiej placówki i zatrzymał samochód, w którym jechał Marek Magierowski. Kierowca auta polecił Ledermanowi zejść z drogi. Wówczas architekt uderzył pięścią w dach auta. Gdy Magierowski wyjął telefon, aby zrobić napastnikowi zdjęcie, ten otworzył drzwi samochodu ambasady i opluł dyplomatę, obrzucając go jednocześnie wyzwiskami.
Dowiedz się więcej: Kto i dlaczego zaatakował ambasadora RP w Izraelu?
Mężczyzna został zatrzymany. W trakcie przesłuchania zeznał, że wszedł do polskiej ambasady w sprawie rozmowy na temat restytucji mienia pożydowskiego i miał zostać źle potraktowany przez ochronę ambasady.
Czytaj także: Szułdrzyński: Kto gra "żydowską kartą"?
W poniedziałek ambasada RP w Tel Awiwie poinformowała na Twitterze, że posiada nagranie z monitoringu, które obala twierdzenie, że Arik Lederman został "źle potraktowany" przez strażnika placówki. Mężczyzna twierdził, że szczególnie zdenerwowało go to, iż jeden ze strażników miał użyć wobec niego słowa "Żydek", co uznał za obelgę. Później rzekomo opuścił ambasadę i szedł ulicą, kiedy „z tyłu wyjechał pojazd i zaczął trąbić". - Wyraziłem swój gniew w sposób, którego żałuję - zeznał architekt.