Mecenas Brysiewicz dodał, że od 2006 r. do początku 2021 r. odnotowano ok. 5 tys. administracyjnych postępowań zwrotowych. – W raporcie chcieliśmy się przyjrzeć, jak od podszewki wyglądają postępowania zwrotowe. Sami zastanawiamy się bowiem, czy problemy, z którymi stykamy się na co dzień, mają charakter jednostkowy czy systemowy. Zapytaliśmy, jak długo trwają postępowania zwrotowe, jakim wynikiem się kończą, ile odwołań od negatywnych decyzji składali beneficjenci i ile postępowań sądowych było wszczynanych. Okazało się, że obecne procedury nie są efektywne. Pytanie, jak je poprawić – mówił mec. Brysiewicz.
Dr Jacek Jaśkiewicz, kierownik Pracowni Badań nad Polityką Prawa i Polityką Rozwoju Akademii im. Jakuba z Paradyża w Gorzowie Wielkopolskim, tłumaczył, że wynika to z konieczności stosowania zarówno systemu prawa krajowego, jak i unijnego. Większość spraw w tle ma problem konkurencji, kolizji, a tak naprawdę koegzystencji dwóch systemów prawnych. Przyczyny zwrotu środków w pewnej mierze można odnaleźć w kwestiach spornych, rozstrzyganych przez sądownictwo. Gdy przejrzy się sprawy orzecznicze, okazuje się, że sporo problemów jest generowanych przez niedostatki prawa krajowego, z którymi zmagają się wszyscy uczestnicy szeroko pojmowanego obrotu prawnego, łącznie z obywatelami. Niestabilność prawa, niejasność, niedostatki warsztatowe i legislacyjne prowadzą do sporów legislacyjnych, które kumulują się z konkurencją z przepisami UE – mówił dr Jaśkiewicz. Dodał, że wiele problemów generuje prawo zamówień publicznych jako regulacja niestabilna, podlegająca permanentnym zmianom.
W sądach nieco lepiej
Prowadzący debatę redaktor Marcin Piasecki z redakcji „Rzeczpospolitej" zwrócił uwagę na brak przygotowania niektórych sędziów do prowadzenia skomplikowanych spraw gospodarczych. Jak zauważył jednak prof. Maciej Perkowski z Katedry Prawa Międzynarodowego, Publicznego i Europejskiego Uniwersytetu w Białymstoku, sytuacja ulega poprawie, sędziowie zaczynają orientować się w tym temacie i mają do dyspozycji więcej źródeł mających walor praktyczny. – Problem polega na determinacji, bo jeśli z jednej strony mamy instytucję, która z różnych pobudek, inercyjnie, bezrefleksyjnie wypełnia swoje powinności, a z drugiej strony przedsiębiorcę, który stoi przed obliczem upadłości, to będąc sędzią, musimy to wszystko zważyć. Czy jeśli zrealizujemy jakieś założenia, nie położymy firmy, powodując jakiś ubytek dochodów budżetowych i zubożymy rynek unijny? W sądownictwie administracyjnym, które jest szybkie, da się zauważyć powierzchowność wynikającą z istoty sadownictwa administracyjnego – sprawdzenia zgodności z przepisami. Brakuje wnikania w istotę rzeczy. Dochodzimy do tego, że coś jest zgodne z przepisami, ale nielogiczne – tłumaczył prof. Perkowski.
Zdaniem prof. Perkowskiego przyczyny takiej sytuacji są złożone: – Instytucje administracyjne, o charakterze biurokratycznym, czy na poziomie polski, czy UE mają to do siebie, że próbują świat zadekretować, ułożyć go według myślenia życzeniowego. Po drugiej stronie są podmioty prywatne, dla których to egzystencjalne być albo nie być. I zaczyna się spór. Instytucje próbują się między sobą wymienić kompetencjami. Unia Europejska mówi: upraszczajcie, wprowadźmy ekstrapolację. Ale jeżeli, jak Polska, mamy duże środki, z ekstrapolacji wychodzą dość duże kwoty uznane za nienależne. I potrzeba korekt okazuje się nieadekwatna do rzeczywiści. Dlatego potrzeba dużej dawki refleksji i wsparcia merytorycznego fachowców w zakresie legislacji. Taki raport jest jednym z mądrych sposobów wszczynania debaty w tym zakresie – mówił prof. Perkowski.
Jasne przepisy
Prof. Rafał Poździk z UMCS przekonywał, że między prawem unijnym a polskim nie ma konkurencji: – Jeśli umiemy dobrze odczytać przepisy, to od traktatu, przez przepisy unijne do prawa krajowego wszystko jest jasne. Dopiero w praktyce dochodzi do rozbieżności między rozumieniem zasad na gruncie prawa unijnego i krajowego. Konkurencję tworzy sam prawodawca w kraju, przedstawiając przepisy, które są w sprzeczności z prawem europejskim, stawiając w trudnej sytuacji instytucje i sądy, które muszą stać na straży prawa unijnego. Brakuje rzetelnych konsultacji społecznych, wsłuchiwania się w głos samorządów i cele społeczne biznesu. Instytucja musi kierować się nie tylko literą prawa, ale patrzeć, że po drugiej stronie są przedsiębiorcy, samorządy, organizacje pożytku publicznego. Domaganie się zwrotu dotacji bez refleksji i bez pewnego umiarkowania, wymaganego przez przepisy europejskie, zachowania proporcjonalności – może zaszkodzić. Dla mnie miarą efektywności jest nie tylko to, czy dany kraj pozyska środki unijne, ale to, czy staje po stronie beneficjentów. Jeśli odbierzemy im te środki, a później, poprzez długi okres odwoławczy i sądowy, okaże się, że było to nieuzasadnione, może się okazać, że nie będziemy mieli już z kim rozmawiać. Beneficjenta już nie będzie, bo zdążył ogłosić upadłość i zniknąć z rynku – mówił prof. Poździk.
Potrzeba zmian
Zdaniem prof. Perkowskiego konieczna jest zmiana rozwiązań legislacyjnych: – Można ją odwlekać, ale nie da się uniknąć. Specustawa covidowa pokazuje, że rozwiązania, które wydały się niemożliwe, stały się możliwe z dnia na dzień. Zróbmy więc specustawę, która spowoduje, że środki unijne nie będą odpływały, a ich wdrażanie będzie skuteczniejsze, co pozwoli nie zniechęcać beneficjentów, nie odwracać przedsiębiorczości i nie stawiać prawników po różnych stronach w roli, w jakiej nie chcieliby się znaleźć – firmując rozwiązania, z którymi się nie identyfikują – podsumował prof. Maciej Perkowski.