Rząd tłumaczy, że choć liczba zakażeń w ostatnich tygodniach spada, to wciąż są poważne ryzyka. Wskazuje na to, co dzieje się w innych krajach Europy. W wielu z nich obowiązują twarde lockdowny i godzina policyjna. Do tego dochodzą rozprzestrzeniające się po świecie mutacje koronawirusa. – Trzeba brać to pod uwagę. Nie będziemy zieloną wyspą na mapie zachorowań – mówił w czwartek Adam Niedzielski, minister zdrowia. – Dlatego decyzja, którą podjęliśmy, sprowadza się do przedłużenia etapu odpowiedzialności do 14 lutego – dodał.
Czytaj także: Chaos w decyzjach rządu psuje biznes
Zapowiedział pewne złagodzenia. Od 1 lutego otwarte będą sklepy w galeriach handlowych. Nadal zamknięte będą jednak hotele i pensjonaty, gastronomia, branża fitness, stoki narciarskie i inne obiekty sportowe, kina oraz teatry.

Chaos i nerwy
Przedsiębiorcy z zamkniętych branż są załamani. Liczyli, że rząd zacznie odmrażać ich biznesy, choćby w ograniczonym zakresie. Teraz masowo potwierdzają zamiar otwarcia swoich firm wbrew zakazom rządu. I tak już zresztą otwiera się coraz więcej lokali gastronomicznych, pensjonatów i hoteli. Na 1 lutego wznowienie działalności zapowiedziała branża fitness. Wszystko z zachowaniem reżimu sanitarnego. – Nie mamy z czego żyć. Nie możemy dłużej siedzieć bezczynnie w domach. Nie mamy nic do stracenia – mówią przedsiębiorcy.