W tym roku w Polsce najlepiej sprzedają się tygodniowe wyjazdy do Zakopanego, Kościeliska i Białki Tatrzańskiej, a za granicą – na stoki narciarskie we Włoszech. Ale coraz lepiej sprzedaje się także Andora oraz Turcja – obecnie nie są to kierunki niszowe. Największym popytem cieszą się jednak wyjazdy tam, gdzie jest ciepło. Tu króluje Egipt, gdzie temperatura powietrza w czasie polskich ferii zimowych wynosi ok 25 st. C, a wody 23 st.
Czytaj także: Spokojne narty? Tylko z polisą ubezpieczeniową
Nie ma już w ofertach biur podróży skierowań np. do Włoch, Francji czy Austrii z dojazdem własnym. Miał je w swoich zeszłorocznych katalogach Neckermann i po jego bankructwie latem 2019 r. nie zastąpił go w tej dziedzinie już żaden inny touroperator.
Można natomiast poszukać atrakcyjnych miejsc w Dolomitach albo włoskich, francuskich bądź austriackich Alpach. Ceny zaczynają się od 1600–1700 zł za tydzień bez śniadania i poszły ostro w górę. Jeśli dodamy do tego koszty podróży, drogie paliwo, autostrady czy bilety lotnicze (np. z Warszawy można dolecieć do Turynu, Verony i Grenoble), to wyraźnie widać, że wyjazd z biurem podróży może okazać się korzystniejszy cenowo.
Ale i tutaj robi się coraz drożej – skierowania wyraźnie poszły w górę po Nowym Roku. W okresie międzyświątecznym można było trafić na niedrogie oferty za ok. 1500 zł za tydzień za osobę w trzygwiazdkowym hotelu ze śniadaniem. Teraz za taki wyjazd trzeba zapłacić już 200–300 zł drożej. I będzie coraz drożej w miarę zbliżania się terminu mazowieckich ferii.