– Przez cały okres komunizmu w szkołach dzieciom wciskano komunistyczną ideologię. To był bolszewizm. Dzisiaj też próbuje się nam i naszym dzieciom wciskać ideologię, tylko inną, zupełnie nową. To jest taki neobolszewizm – tak o LGBT mówił Andrzej Duda, dodając: – Próbuje się nam wmówić, że to ludzie, a to jest po prostu ideologia.-
Po słowach prezydenta rozpętała się polityczna burza nie tylko w Polsce, ale również w zagranicznych mediach. BBC, Reuters, Associated Press, „New York Times", „Financial Times" – to tylko część światowych mediów, które informują, że prezydent Duda gra w kampanii homofobiczną kartą i porównuje „ideologię LGBT" do sowieckiej indoktrynacji. Sytuacja wymknęła się PiS spod kontroli. A miało być inaczej.
Plan był taki: wejść na prawą flankę, atakując LGBT, i bronić rodziny przed rzekomo zagrażającymi jej mniejszościami po to, żeby odbić część wyborców Konfederacji i PSL oraz narzucić temat debaty publicznej, odwracając uwagę od problemów rządu. I o ile na poziomie podpisania przez prezydenta Karty Rodziny pomysł był realizowany, o tyle po słowach Dudy i wypowiedzi posła Przemysława Czarnka, prezydenckiego sztabowca, który stwierdził: „Ci ludzie nie są równi ludziom normalnym", plan PiS zaczął się sypać.
Od wypowiedzi Czarnka dystansują się rządzący. Adam Bielan przyznał: „nie powinniśmy atakować ludzi". A głowa państwa tłumaczy się na Twitterze, pisząc do zagranicznych mediów, że jego słowa zostały wyjęte z kontekstu. Nie zostały.
Prezydent świadomie zagrał homofobiczną kartą, zabiegając przed wyborami o skrajnie prawicowy elektorat. Teraz trwa gaszenie pożaru i liczenie strat.