Podczas tegorocznego Marszu Niepodległości, którego organizacji zakazał stołeczny ratusz, a decyzję tę potwierdził sąd, doszło do starć części uczestników z policją. W czasie marszu jedna z rac doprowadziła do pożaru mieszkania w Śródmieściu, a Warszawa szacuje straty wyrządzone przez uczestników marszu na około kilkadziesiąt tysięcy złotych.
- Wspaniały marsz. Byłby wspaniały, dzięki patriotyzmowi polskiej młodzieży. Tylko że doszło do wydarzeń, które muszą zostać wyjaśnione - stwierdził były szef MON.
- Doszło do sytuacji, w której policja strzelała do ludzi. Strzelała do ludzi, chociaż to Antifa zaatakowała polskich patriotów (w środę w mediach społecznościowych rozpowszechniano fałszywy wpis, pochodzący rzekomo z profilu Antify, który głosił, że w czasie marszu doszło do rzekomej prowokacji - red.). Nie wiemy kto wydał ten rozkaz, to musi zostać wyjaśnione - stwierdził Macierewicz.
- Człowiek, który jest redaktorem, korespondentem "Tygodnika Solidarność" został postrzelony - podkreślił były szef MON. - Został postrzelony w twarz, z bliskiej odległości. To musi zostać wyjaśnione i konsekwencje tego muszą zostać wyciągnięte wobec winnych - stwierdził Macierewicz.