Raport został opublikowany przez portal BuzzFeed. Co prawda zaznaczono, że nie został on zweryfikowany i może zawierać błędy, ale media z całego świata potraktowały go jako dowód na to, że Trump może być szantażowany przez Rosję. Według doniesień „Washington Post" ten dokument miał być również zacytowany w przedstawionym niedawno Trumpowi raporcie amerykańskich służb wywiadowczych poświęconym ingerencjom Rosji w kampanii wyborczą w USA. Dziennik „Guardian" podał na swojej stronie internetowej, że dwa miesiące temu to opracowanie zostało przekazane FBI przez republikańskiego senatora Johna McCaine'a, znanego jako ostry krytyk Trumpa. Krytycy wskazywali, że ten rzekomy raport wywiadowczy został zredagowany w sposób różniący się od tego jak tworzone są podobne analizy wykonywane przez amerykańskie i brytyjskie służby. Znajdowano w nim błędy merytoryczne (np. pisano w nim o wizycie jednego współpracowników Trumpa w Pradze, która się nigdy nie odbyła). Raport opatrzony był też oznaczeniami stopnia tajności nie stosowanymi przez amerykańskie lub brytyjskie służby specjalne. Trump określił ten dokument jako „fałszywy news" i „totalne polowanie na czarownice".
Okazało się, że raport dotyczący rzekomego szantażowania Trumpa przez rosyjskie tajne służby był internetowym żartem grupy trolli z portalu 4chan. Na tym popularnym forum internetowym kilu użytkowników zaplanowało dokonanie takiego dowcipu. Wymyślili historię o tym jak Trump zatrzymał się w Moskwie w pokoju hotelowym zajmowanym wcześniej przez Baracka Obamę i wynajął dwie prostytutki, by obsikały łóżko, na którym wcześniej spał Obama. Miał to zrobić z nienawiści do demokratycznego prezydenta. Trolle wysłały maila z tą historią do Ricka Wilsona, republikańskiego sztabowca znanego z niechęci do Trumpa. On przekazał tę fałszywą informację CIA oraz demokratycznym sztabowcom. CIA włączyła ją do tajnego raportu o ingerencji Rosji w wybory, który pokazała Obamie i Trumpowi. Fragment raportu z tą dezinformacją wyciekł następnie do mainstreamowych mediów.