Jak podsumuje pan kończący się rok?
Tomasz czechowicz: To jest bardzo dobry rok dla MCI. Po trzech kwartałach ogłosiliśmy rekordowy poziom sprzedaży aktywów na poziomie 670 mln zł, co daje 35 proc. wartości portfela. Dla mnie osobiście to świetny wynik, który potwierdza naszą jakość i skuteczność zarządzania. Wszystkie fundusze, w które jesteśmy zaangażowani, zanotowały atrakcyjne stopy zwrotu. Mamy za sobą udane wyjścia z inwestycji w takie firmy jak Dotpay/eCard, szwedzki iZettle czy włoski Lifebrain. Rok się jeszcze nie skończył, więc jeszcze ciężko go podsumować. Sporo się jeszcze może wydarzyć. Ten rok to także kolejne potwierdzenie naszego konserwatywnego podejścia do prowadzonych przez nas wycen, co powinno cieszyć inwestorów. Sprzedajemy spółki drożej niż ich wycena portfelowa. Ta pozytywna różnica była widoczna zwłaszcza w przypadku iZettle, gdzie wartość naszych udziałów w związku z „exitem" wzrosła dwukrotnie.
W jakim miejscu jest obecnie cały rynek private equity?
To zależy, o jakim rynku mówimy. Jeśli mówimy o sektorze venture capital, to w tym przypadku coraz większą rolę zaczyna odgrywać kapitał publiczny, a coraz mniejszą rolę odgrywa kapitał komercyjny. Jeśli chodzi natomiast o fundusze private equity, to oczywiście liczą się takie czynniki jak możliwość zainwestowania w dochodowe spółki, których rozwój można dodatkowo przyspieszyć, możliwości konsolidacyjne czy też wykup firm poprzez giełdę lub sprzedaż do innych funduszy private equity. Patrząc na obecny stan, uważam, że rynek private equity jest bardzo atrakcyjny. Nieco inna sytuacja jest na rynku venture capital. Tam najwyższe stopy zwrotu były wtedy, kiedy była relatywnie mała podaż kapitału i duża liczba projektów, co oczywiście jest naturalne. Teraz mamy nadal dużo projektów, ale i podaż kapitału jest większa.
Na rynku private equity jest odwrotnie?