Rzeczpospolita: Przed druga turą ostatnich wyborów prezydenckich we Wrocławiu pisał na Twitterze: „Jeśli chcesz, aby we Wrocławiu doszło do demokratycznego wyboru, głosuj teraz na Mirosławę Stachowiak-Różecką”. Nie ma pan wrażenia, że przed Wrocławiem staje wybór między kandydatem na prezydenta z PiS a kandydatem na prezydenta o poglądach PiS?
Kazimierz M. Ujazdowski, poseł do Parlamentu Europejskiego z Dolnego Śląska i Opolszczyzny, były minister kultury: Wielu uwierzyło wtedy, że Mirosława Stachowiak-Różecka jest odpowiedzią na rutynę w zarządzaniu miastem, że otworzy miasto na obywatelskie inicjatywy i współpracę z organizacjami społecznymi. W praktyce sprawowania władzy PiS popełnił jednak 100 razy więcej błędów niż poprzednia władza i całkowicie zaprzeczył przesłaniu sprzed 4 lat. Buduje władzę monopolistyczną i wrogą samorządom.
We Wrocławiu PiS jest partią pozbawioną dynamizmu i kreatywności. Nie podejmuje żadnych własnych inicjatyw, biura poselskie nie tętnią życiem, ich działacze skupiają się na konsumpcji profitów płynących z bycia częścią partii władzy. PiS targany jest też konfliktami wewnętrznymi i obciążony zarzutami ograbienia wrocławskiego PCK przez jej prominentnych działaczy. To nie buduje jego wiarygodności.
Czy byłaby pan za postawieniem pomnika Lecha Kaczyńskiego we Wrocławiu?
Dzisiaj we Wrocławiu pamięć o parze prezydenckiej jest uszanowana. Wszyscy razem otwieraliśmy bulwar Lecha i Marii Kaczyńskich nad Odrą w poczuciu zgody. W przestrzeni miasta uhonorowane są także wszystkie osoby związane z Wrocławiem, które zginęły w katastrofie smoleńskiej - Ola Natalii-Świat, Jerzy Szmajdziński, Władek Stasiak, Janina Mirer-Natusiewicz. Niemal każdego dnia zatrzymuje się przed tablicą upamiętniającą ministra Stasiaka na budynku Instytutu Historii przy ul. Szewskiej. Podziwiam Wrocław za zdolność to okazania sobie wzajemnego szacunku, nawet mimo sporów politycznych. I będę te cechę pielęgnował.