– Ministerstwo Środowiska dostrzega konieczność pilnej budowy kopalni węgla kamiennego na Lubelszczyźnie. Polska potrzebuje węgla, na którym opiera się gospodarka kraju – takie zapewnienia otrzymaliśmy z biura prasowego resortu środowiska. Jednocześnie jednak resort podaje w wątpliwość wiarygodność jednego z kluczowych inwestorów w tamtym regionie – australijskiego Prairie Mining. Zdaniem tej spółki całkowicie bezpodstawnie.
![](http://grafik.rp.pl/grafika2/1455355,9.jpg)
Spór o odwierty
Ministerstwo Środowiska przekonuje, że zależna od Prairie spółka PD Co nie wykonała wszystkich koniecznych odwiertów i w efekcie od 2012 r. zrealizowała tylko 30 proc. zobowiązań koncesyjnych. Z tej wypowiedzi wynika, że spółka ma obowiązek wykonania aż 23 odwiertów. Tymczasem okazuje się, że te 23 odwierty dotyczą nie tylko złoża Lublin (na ten obszar spółka chce pozyskać koncesję wydobywczą), ale także sąsiadującego pola Sawin Zachód, gdzie spółka nie uzyskała jeszcze nawet prawa do wszystkich wierceń. To także dodatkowe odwierty, na które spółka zdecydowała się już po zatwierdzeniu dokumentacji geologicznej dla złoża Lublin.
– Aby mieć możliwość przeprowadzenia dodatkowych badań, na potrzeby instytucji finansujących lub przyszłych odbiorców węgla, otrzymaliśmy pozwolenie umożliwiające wykonanie kolejnych odwiertów. Posiadamy prawo, ale nie obowiązek ich wykonania – podkreśla Ben Stoikovich, prezes Prairie Mining. – Oczekujemy, że organ koncesyjny przy wydawaniu decyzji będzie kierował się wyłącznie literą prawa – dodaje.
W kuluarach spór między ministrem środowiska, który wydaje koncesje na wydobywanie węgla, a zagranicznym inwestorem komentuje się jako wspieranie przez rząd kontrolowanej pośrednio przez Skarb Państwa kopalni Bogdanka. To jedyny zakład, który fedruje dziś na Lubelszczyźnie. Nie jest tajemnicą, że Bogdanka wciąż liczy na uzyskanie koncesji wydobywczej na ten sam obszar, który rozpoznaje obecnie Prairie. Resort środowiska przekonuje jednak, że kraj pochodzenia inwestora nie ma znaczenia.