Korespondencja z Brukseli
16 maja na posiedzeniu rady ds. ogólnych ministrowie państw UE po raz pierwszy będą dyskutować o prowadzonej przeciw Polsce procedurze o naruszenie praworządności.
Została ona zainicjowana przez Komisję Europejską 13 stycznia 2016 r. i przez ten czas przechodziła kolejne etapy, a Polska nie tylko nie dostosowała się do zaleceń Komisji Europejskiej, ale po kilku miesiącach zaprzestała dialogu. Nie wykonała zaleceń dotyczących Trybunału Konstytucyjnego, a opartych na analizie Komisji Weneckiej, czyli ciała eksperckiego działającego przy Radzie Europy.
Bez jednomyślności
Teoretycznie po wykorzystaniu wszystkich możliwości dialogu Komisja Europejska powinna skierować wniosek do Rady Europejskiej, czyli przywódców państw UE, która mogłaby obłożyć Polskę sankcjami: odebrać jej czasowo prawo głosu albo zamrozić unijne fundusze.
Jednak na jednym z etapów tej procedury potrzebna jest jednomyślność, a mimo że większość krajów popiera działania KE, to niewiele byłoby za sankcjami. I gwałtowny apel o ostry kurs ze strony nowego prezydenta Francji niewiele tu zmienia.