Uber. Rząd pod naciskiem taksówkarzy może zablokować aplikację

Taksówkarze chcą zablokować najpopularniejszą aplikację przewozową. Przy okazji mogą uderzyć w kurierów.

Aktualizacja: 03.10.2016 07:22 Publikacja: 02.10.2016 19:56

Foto: Bloomberg

Branża taxi wytacza potężne działa przeciw przewoźnikom wożącym pasażerów bez licencji, taksometru czy kasy fiskalnej. Do tej pory taksówkarze organizowali protesty, a nawet atakowali auta kierowców Ubera. Teraz jednak sięgają po prawo. Przedstawiciele składającej się wyłącznie z taksówkarzy grupy roboczej przy Ministerstwie Infrastuktury opracowali projekt nowelizacji ustawy o transporcie drogowym, która ma blokować kontrowersyjną aplikację przewozową.

Natychmiastowa kara

Projekt noweli zakłada, że kierowcy Ubera musieliby zdobyć taką samą licencję jak taksówkarze. Wprowadza też instytucję pośrednika, korzystającego z aplikacji i rozwiązań teleinformatycznych. Ten (w domyśle Uber) również potrzebowałby licencji. Ale Michał Pomorski, adwokat z Kancelarii Adwokackiej Michał Pomorski, widzi w tej koncepcji masę błędów.

– Za pośrednika będzie mógł zostać uznany też informatyk, który przygotuje na zlecenie program umożliwiający kojarzenie kierowców i pasażerów – tłumaczy. I dodaje, że projekt zmiany ustawy może być przedmiotem jedynie wstępnej analizy prawnej, gdyż nie spełnia wymogów procesu legislacyjnego. – Na ten moment jest to więc zbiór propozycji rozwiązań przygotowanych przez grupę osób – dodaje.

Projekt budzi kontrowersje również z uwagi na zapisane w nim kary –m.in. mandaty w wysokości do 10 tys. zł. Art. 93 ust. 2a zakłada, że kary mają być nakładane natychmiast, a osoba kontrolująca będzie pobierać kaucję na jej poczet. Grozić ma też odholowanie auta. A to jeszcze nie koniec. Wykonywanie usługi transportu bez licencji miałoby skutkować wnioskiem do Urzędu Komunikacji Elektronicznej o zablokowanie programów komputerowych i numerów telefonów. To oznaczałoby de facto zamknięcie Ubera w Polsce.

Ale to ostatnie rozwiązanie wydaje się mało realne. Anna Streżyńska, minister cyfryzacji, która sprawuje nadzór nad UKE, jest bowiem zwolenniczką tzw. sharing economy (ekonomia współdzielenia np. samochodów czy mieszkań – red.). – Wprowadzane przez Ubera rozwiązania są konkurencyjne, dają duży poziom dbałości o klienta, a do tego są atrakcyjne cenowo. Ekonomia współdzielenia będzie się rozwijać w kolejnych obszarach i tego nie da się zahamować. Powinniśmy raczej ustalić interes publiczny, czyli, krótko mówiąc, zapewnić bezpieczeństwo klienta i płynąć z tym prądem – podkreśla w rozmowie z „Rzeczpospolitą".

Tomasz Styś, ekspert Instytutu Sobieskiego, przekonuje zaś, że nie ma uzasadnienia, dla którego Uber miałby być zakazany. – Warto się raczej zastanowić, co zrobić, by rozwiązania sharing economy uregulować w sposób umożliwiający tworzenie synergii z zasobami polskiej gospodarki i wspierający innowacje – zaznacza.

Rykoszetem w paczki

Projekt noweli został przygotowany w ten sposób, że w obecnym kształcie uderzy nie tylko w kierowców Ubera, ale też kurierów dostarczających paczki. – Nakłada on bowiem licencje na pośredników przy przewozie rzeczy, co uderza w biznes firm kurierskich – mówi Arkadiusz Pączka, ekspert Pracodawców RP.

Firmy kurierskie są zaskoczone taksówkarskim projektem nowelizacji. – W przestrzeni legislacyjnej jest wiele projektów ustaw. Jest za wcześnie, żeby odnieść się do kwestii nowelizacji, ponieważ nie znamy jeszcze dokładnych zapisów. Będziemy jednak śledzić prace ustawodawcy – informuje nas Małgorzata Maj, rzecznik DPD Polska.

Uber działa w Polsce w siedmiu miastach. Z aplikacji korzysta ponad 300 tys. pasażerów i kilka tysięcy kierowców.

Transport
Potężna kara dla Ryanaira za dodatkowe opłaty za bagaż. Oberwały też inne tanie linie
Transport
Bateryjna nadzieja Europy broni się przed upadkiem
Transport
Kontrolerzy lotów z PAŻP polecą w kabinach pilotów Ryanaira
Transport
Pasażer samolotu chciał wysiąść w powietrzu. Skrępowany taśmą klejącą
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Transport
LOT w dobrej kondycji. Ale prezesa chcą odwołać