„Obiecano nam latające samochody, a zamiast tego mamy roboty popełniające samobójstwo" - napisał na Twitterze Bilal Farooqui, jeden ze świadków wydarzenia w waszyngtońskim biurowym wieżowcu w dzielnicy Georgetown. Nie wiadomo dlaczego K5 zmienił trasę swojego patrolu i wjechał do fontanny.
Maszyna firmy Knightscope miała wspierać ochroniarzy „wykrywając nietypową aktywność i informując o tym ludzi". Do tego celu wyposażono go w czujniki laserowe, kamery, mierniki ciepła i wiele innych gadżetów. Pracownicy waszyngtońskiego centrum nazwali go Steve (skrót od Security Technology Enhancement Vehicle). - Steve spędził tam niecały tydzień, w czasie którego pracownicy Knightscope programowali go na miejscu i wprowadzali do jego pamięci mapę terenu – powiedziała dziennikarka amerykańskiego radia publicznego NPR Kristian de Meo.
- Najwyraźniej natknął się na swojej drodze na pierwsze duże wyzwanie w postaci małej fontanny – dodała.
Firma Knightscope poinformowała na Twiterze, że robot K5 przekazał „oficjalne oświadczenie": „Chciałem tylko zabawić się latem. Słyszałem, że ludzie w taki upał mogą plusnąć do wody. Roboty nie mogą. Przepraszam".
Do wyciągnięcia 130-kilowego Steve'a z fontanny potrzebnych było dwóch ochroniarzy centrum i trzech przechodniów. Kilku świadków zdarzenia w mediach społecznościowych sugerowało, że K5 postanowił popełnić samobójstwo „nie mogąc wytrzymać głupoty ludzkiej rasy".