W 2014 r. w trybie pilnym odebrano w całej Polsce 1359 dzieci. To ponaddwukrotnie więcej niż rok wcześniej. Eksperci mają jednak wątpliwości, czy wszystkie były uzasadnione.
W maju 2014 r. w Darłowie w woj. zachodniopomorskim pracownik socjalny odebrał rodzicom trójkę dzieci w wieku dziesięciu, ośmiu i czterech lat. Wcześniej na niepokojące zachowanie jednego z dzieci zwrócili uwagę nauczyciele i pedagog szkolny. Ich zdaniem w rodzinie mogło dochodzić do molestowania seksualnego. Pracownik ośrodka pomocy społecznej skorzystał z przepisu umożliwiającego szybkie odebranie dziecka „w razie bezpośredniego zagrożenia życia lub zdrowia w związku z przemocą w rodzinie".
Pięć lat nowego prawa
Ten przepis wprowadzono w 2010 r. Pracowała nad nim m.in. posłanka PO Magdalena Kochan.
Jej zdaniem wcześniej w prawie była luka. – Znam przypadek sprzed 2010 r., gdy policjanci zaalarmowani przez sąsiadów weszli do jednego z mieszkań. Zastali kompletnie pijaną matkę karmiącą piersią trzymiesięczne dziecko. Obok bawiła się czwórka małych dzieci. Wszystkie jej odebrali, choć zgodnie z prawem powinni czekać na orzeczenie sądu rodzinnego – relacjonuje posłanka.
Posłanka zapewnia, że w celu zagwarantowania, by dzieci nie były odbierane pochopnie, odpowiednio sformułowano przepis. Zapisano, że pracownik socjalny musi działać w towarzystwie policjanta i lekarza lub ratownika medycznego.