Rz: We Wrocławiu w ostatnich tygodniach ponad 30 kawiarni, restauracji, sklepów, hoteli itd. dołączyło do akcji „Pets Welcome". W tym mieście jest już ok. 300 miejsc przyjaznych zwierzętom.
Agata Kokocińska-Kusiak: Dla mnie, właścicielki psa, pomysł jest rewelacyjny, zwłaszcza że na początku, krótko po zabraniu psa ze schroniska, nie mogłam zostawiać go samego w domu. Gdy na próbę po raz pierwszy zostawiłam go samego na trzy–cztery minuty, po powrocie nie poznałam mieszkania. Zdążył zjeść framugę, rozerwać dwie poduszki i podrapać ścianę. U psów ze schroniska często występuje lęk separacyjny bądź – jak było w przypadku mojego czworonoga – olbrzymia frustracja, że ja wychodzę, a on nie. Dlatego też na początku, gdy chciałam coś załatwić na mieście, a w danym miejscu był zakaz wstępu dla psów, byłam uziemiona.
Jak postrzega pani akcję „Pets Welcome" – jako bardziej prospołeczną czy komercyjną?
Z jednej strony klienci spojrzą na te miejsca przyjaznym okiem, a z drugiej dzięki akcji będzie można połączyć przyjemne z pożytecznym, np. podczas spaceru z psem zrobić zakupy.
Nie powinniśmy jednak nadużywać tego przywileju, spacerując z psem po galerii, tylko traktować to jako rozwiązanie awaryjne. Mam też kilka zastrzeżeń w kwestii zabierania czworonogów do restauracji.