Strajk głodowy rezydentów jest słuszny – uważają badani przez IBRiS w sondażu przeprowadzonym na zlecenie „Rzeczpospolitej”. To zła wiadomość dla władzy, która stara się przekonać obywateli, że „nie ma już żadnych powodów” do protestu, bo rząd zamierza podnieść nakłady na ochronę zdrowia do 6 proc. w 2025 roku.
Poparcie z różnych stron
Protest rezydentów rozpoczął się w Warszawie 2 października. We wtorek 24 października, protesty głodowe prowadzone były już w siedmiu miastach, oprócz Warszawy – w Szczecinie, Lesznie, Łodzi, Gdańsku, Krakowie i Wrocławiu. Łącznie było to 55 głodujących lekarzy. Protestujący otrzymali wsparcie od przedstawicieli wszystkich zawodów medycznych. Z badania IBRiS wynika, że popierają ich także pacjenci. 63 procent badanych w dniach 19–20 października wskazało, że popiera protest medyków.
– Nie wszyscy politycy zdają sobie sprawę, w jakim stanie naprawdę jest służba zdrowia – mówi „Rzeczpospolitej” Renata Furman, dyrektor działu analiz systemowych Instytutu Ochrony Zdrowia – a pacjenci wiedzą i rozumieją lepiej, że nakłady trzeba podnieść. Społeczeństwo wie, w jakim stanie jest cały system, bo obserwuje to z bliska. Sukcesem młodych lekarzy jest to, że przebił się ich komunikat o tym, że walczą o większe pieniądze na całą ochronę zdrowia i dlatego ludzie popierają ich postulaty.
Zdaniem Renaty Furman, sytuacja jest tak alarmująca, że nie należy bać się niewielkiego podniesienia składki zdrowotnej albo wprowadzenia niewielkich opłat za usługi zdrowotne, bo obywatele i tak zmuszeni są do wydawania dużych pieniędzy na uzupełnienie powszechnego systemu.