Czy podsycanie sporów ideologicznych dotyczących LGBT to wzmacnianie własnej pozycji w rządzie i walka o funkcję wicepremiera?
Może warto najpierw zapytać środowiska LGBT, dlaczego tak agresywnie zaczęły prowokować, obrażać chrześcijan, zwłaszcza katolików, znieważać symbole religijne, napadać ludzi na ulicach? Kiedy w 2014 roku zawieraliśmy sojusz Zjednoczonej Prawicy, to ustaliliśmy wspólnotę wartości, która miała być naszą agendą realizowaną obok bardzo ważnych dla wszystkich koalicjantów, zadań dobrych zmian w Polsce. Solidarna Polska od początku konsekwentnie upominała się o realizację tej agendy, ale nasi koalicjanci wskazywali, że w pierwszej kolejności powinniśmy zająć się gospodarką, reformami społecznymi i przebudową instytucji państwa. Koalicja wymaga kompromisów. Jednak dzisiaj musieliśmy bronić tych wartości przed niesłychaną agresją tą w kraju, jak i tą kierowaną z zagranicy.
Jesteśmy po czteropaku wyborczym i co dalej?
Czekają nas trzy lata bez wyborów, ale to nie oznacza, że polityka wpadnie w letarg. Jeśli nie teraz, to kiedy zrealizujemy obiecany naszym wyborcom ideowy program? Nie możemy przecież zapominać, po co rządzimy. Po co chcemy wygrywać kolejne wybory. Solidarnej Polsce nie zależy na technokratycznym rozszerzaniu sfery władzy dla władzy, ale na urzeczywistnianiu wizji Polski osadzonej w określonych wartościach. Tymczasem w naszym obozie słyszę opinie doradców, że powinniśmy koncentrować się na aspiracyjnych oczekiwaniach zwłaszcza młodego pokolenia, kontynuować próby pozyskania wielkich miast itd. Inie byłoby może nic w tym złego, gdyby zaraz nie padały argumenty, że przemiany kulturowe w krajach Europy Zachodniej, doprowadziły do zwycięstwa idei lewicowo-liberalnych. I, że skoro lewackiej ideologii spod znaku LGBT i gender, nie oparły się mocno zakorzenione w chrześcijaństwie społeczeństwa, jak Hiszpanie czy Irlandczycy, to i my jesteśmy skazani na porażkę. Usłyszałem nawet opinię, że procesy społeczno-kulturowe i demograficzne są nieodwracalne i że kiedyś, przyjdzie taki czas, że obóz polskiej prawicy idąc drogą brytyjskich konserwatystów czy niemieckiej chadecji, będzie musiał przyjąć progresywną agendę kulturową spod znaku LGBT. Dla mnie, to defetyzm i biała flaga. Jednak jeśli ktoś podziela takie myślenie, to chęć zakopania sporów światopoglądowych na kilometr pod ziemię nie dziwi. I nie dziwi definiowanie Solidarnej Polski, podejmującej ideowe tematy, jako problemu. My bowiem widzimy, że wojna kulturowa o naszą tożsamość, o naszą polską duszę, rzeczywiście się teraz odbywa. I choć nie będzie to łatwe, to jest jeszcze do wygrania. Jednak tylko pod warunkiem, że nie prześpimy tego właśnie czasu i nie będziemy letni, jak kiedyś partie konserwatywne i chrześcijańskie w Europie Zachodniej. Musimy być zdecydowani i gotowi do pracy na wielu obszarach. Taka będzie SP. My nie zamierzamy się poddawać. Chcemy i będziemy się bić w obronie naszej chrześcijańskiej tożsamości. To z niej bowiem wyrasta polskość. Nie boimy się. Jesteśmy po słusznej stronie. I ufamy, że przekonamy do tej wizji cały obóz zjednoczonej prawicy.
W wyborach prezydenckich temat LGBT był przez was eksponowany.