Reklama
Rozwiń

Zbigniew Ziobro: Trwa wojna o naszą polską duszę

Środowisko LGBT ma pełnię praw obywatelskich. Im to jednak nie wystarcza i domagają się dalej idących zmian - uważa Zbigniew Ziobro, prokurator generalny, minister sprawiedliwości, szef Solidarnej Polski, poseł PiS.

Aktualizacja: 18.08.2020 14:22 Publikacja: 17.08.2020 18:18

Zbigniew Ziobro: Trwa wojna o naszą polską duszę

Foto: Fotorzepa, Jerzy Dudek

Czy podsycanie sporów ideologicznych dotyczących LGBT to wzmacnianie własnej pozycji w rządzie i walka o funkcję wicepremiera?

Może warto najpierw zapytać środowiska LGBT, dlaczego tak agresywnie zaczęły prowokować, obrażać chrześcijan, zwłaszcza katolików, znieważać symbole religijne, napadać ludzi na ulicach? Kiedy w 2014 roku zawieraliśmy sojusz Zjednoczonej Prawicy, to ustaliliśmy wspólnotę wartości, która miała być naszą agendą realizowaną obok bardzo ważnych dla wszystkich koalicjantów, zadań dobrych zmian w Polsce. Solidarna Polska od początku konsekwentnie upominała się o realizację tej agendy, ale nasi koalicjanci wskazywali, że w pierwszej kolejności powinniśmy zająć się gospodarką, reformami społecznymi i przebudową instytucji państwa. Koalicja wymaga kompromisów. Jednak dzisiaj musieliśmy bronić tych wartości przed niesłychaną agresją tą w kraju, jak i tą kierowaną z zagranicy.

Jesteśmy po czteropaku wyborczym i co dalej?

Czekają nas trzy lata bez wyborów, ale to nie oznacza, że polityka wpadnie w letarg. Jeśli nie teraz, to kiedy zrealizujemy obiecany naszym wyborcom ideowy program? Nie możemy przecież zapominać, po co rządzimy. Po co chcemy wygrywać kolejne wybory. Solidarnej Polsce nie zależy na technokratycznym rozszerzaniu sfery władzy dla władzy, ale na urzeczywistnianiu wizji Polski osadzonej w określonych wartościach. Tymczasem w naszym obozie słyszę opinie doradców, że powinniśmy koncentrować się na aspiracyjnych oczekiwaniach zwłaszcza młodego pokolenia, kontynuować próby pozyskania wielkich miast itd. Inie byłoby może nic w tym złego, gdyby zaraz nie padały argumenty, że przemiany kulturowe w krajach Europy Zachodniej, doprowadziły do zwycięstwa idei lewicowo-liberalnych. I, że skoro lewackiej ideologii spod znaku LGBT i gender, nie oparły się mocno zakorzenione w chrześcijaństwie społeczeństwa, jak Hiszpanie czy Irlandczycy, to i my jesteśmy skazani na porażkę. Usłyszałem nawet opinię, że procesy społeczno-kulturowe i demograficzne są nieodwracalne i że kiedyś, przyjdzie taki czas, że obóz polskiej prawicy idąc drogą brytyjskich konserwatystów czy niemieckiej chadecji, będzie musiał przyjąć progresywną agendę kulturową spod znaku LGBT. Dla mnie, to defetyzm i biała flaga. Jednak jeśli ktoś podziela takie myślenie, to chęć zakopania sporów światopoglądowych na kilometr pod ziemię nie dziwi. I nie dziwi definiowanie Solidarnej Polski, podejmującej ideowe tematy, jako problemu. My bowiem widzimy, że wojna kulturowa o naszą tożsamość, o naszą polską duszę, rzeczywiście się teraz odbywa. I choć nie będzie to łatwe, to jest jeszcze do wygrania. Jednak tylko pod warunkiem, że nie prześpimy tego właśnie czasu i nie będziemy letni, jak kiedyś partie konserwatywne i chrześcijańskie w Europie Zachodniej. Musimy być zdecydowani i gotowi do pracy na wielu obszarach. Taka będzie SP. My nie zamierzamy się poddawać. Chcemy i będziemy się bić w obronie naszej chrześcijańskiej tożsamości. To z niej bowiem wyrasta polskość. Nie boimy się. Jesteśmy po słusznej stronie. I ufamy, że przekonamy do tej wizji cały obóz zjednoczonej prawicy.

W wyborach prezydenckich temat LGBT był przez was eksponowany.

Eksponowanie przywiązania do wartości, obrona naszej tożsamości, tradycji i rodziny nie szkodzą blokowi Zjednoczonej Prawicy. Przeciwnie – mobilizują naszych wyborców. Zawsze powtarzałem, że te kwestie są dla Polaków bardzo ważne. Bo to jest realny problem, realne niebezpieczeństwo zniszczenia naszej kultury. Zresztą sprawy światopoglądowe pojawiły się w wyborach prezydenckich ze zdwojoną siłą - II tura wyborów zmobilizowała wyborców widzących zagrożenia związane z progresywną polityką Rafała Trzaskowskiego. Nasz elektorat do II tury wyborów wybrał się tak licznie, bo właśnie stanęliśmy w obronie tradycyjnych wartości przed ekspansją środowisk lewicowych. Zresztą wcześniej w wyborach do Parlamentu Europejskiego nikt nie spodziewał się tak mocnego zwycięstwa. Było ono skutkiem głośnego przeciwstawienia się przez nasz obóz agresji środowisk lewicowych, liberalnych i LGBT, które organizowały parady gejowskie w Warszawie i Gdańsku, parodiowały Msze Święte i kpiły z obchodów Bożego Ciała.

Walcząc z LGBT, walczy pan o pozycję Solidarnej Polski przed rekonstrukcją?

Tu nie chodzi o pozycję Solidarnej Polski, tylko obronę naszych wartości. Cała Zjednoczona Prawica została do tego zmuszona, bo zostaliśmy zaatakowani naprawdę szerokim frontem - w Unii Europejskiej padła propozycja powiązania kwestii praworządności z budżetem. Sprowadzić to by się miało do przekazania przez Warszawę do Brukseli ogromnej władzy, którą KE zyskałaby nad Polską. Czyli do transferu istotnej części suwerenności. Pod pozorem tzw. praworządności, brukselscy urzędnicy uzyskaliby władzę, o jakiej dziś nawet nie mogą pomarzyć - blokowania a nawet zabierania naszemu krajowi miliardów euro. A więc wtedy, gdy nie realizowalibyśmy ich zachcianek w sferze prawa lub wartości, z obszaru rodziny, kultury, mediów czy edukacji. Dodam, że jest to mechanizm sprzeczny z prawnie wiążącymi zapisami traktatów europejskich, w oparciu o które działa Unia. A więc mechanizm ten jest niepraworządny. I to obnaża himalaje kłamstwa, cynizmu i hipokryzji europejskich elit. Takich Timmermansów i mu podobnych, którzy z całą świadomością forsują niepraworządne rozwiązania. Gdyby ten mechanizm szantażu i bezprawia wszedł w życie, byłby natychmiast użyty do wymuszania na Polsce wprowadzenia agendy LGBT. To wszystko zresztą się ze sobą łączy. Nielegalne uzbrojenie w nową władzę KE i wymuszanie na wszystkich społeczeństwach przyjęcia tych samych tzw. nowych wartości. Do tego szerokie otwarcia na uchodźców i emigrację przyspieszające rozmycie tożsamości narodowej. To jest proces tworzenia państwa UE. Temu wszystkiemu Solidarna Polska mówi twarde nie! I to jest odpowiedź na pytanie o przyczynę naszej aktywności.

Mateusz Morawiecki z premierem Orbanem skutecznie zablokowali ten mechanizm?

Jako minister sprawiedliwości zwróciłem się do Rady Ministrów o podjęcie uchwały, która obligowałaby premiera do sprzeciwienia się tego typu propozycjom Unii Europejskiej. I taka uchwała została przez rząd tuż przed szczytem przyjęta. Byłem więc zwolennikiem użycia weta. Jednak ufam premierowi, gdy nas zapewniał, że wynegocjował bezpieczne dla nas rozwiązanie, tj. tzw. zasadę jednomyślności, blokującą możliwość szantażowania naszego kraju. Premier dał w tej sprawie gwarancje wobec całej Polski. Uczynił to przecież ze świadomością wagi słów i politycznej odpowiedzialności, jaką przyjął na siebie.

A jednak „strefy wolne od LGBT" nie dostaną środków unijnych.

Doskonale Pan wie, że nie chodzi o strefy „wolne od LGBT", tylko „wolne od ideologii LGBT". To fundamentalna różnica. Polskie władze nie prześladują osób LGBT. Byłbym pierwszym, który by się temu sprzeciwił! Samorządy nie zgadzają się tylko na ofensywne działania tych środowisk, chcących narzucić swoją ideologię. Nie interesuje mnie, jaką ktoś ma orientację seksualną, bo to są prywatne sprawy. Problemem jest natomiast agresywne forsowanie swoich preferencji, domaganie się wprowadzenia małżeństw homoseksualnych czy adopcji dzieci przez partnerów tej samej płci. W Polsce osoby LGBT są bezpieczne i mają zagwarantowane wszelkie swobody obywatelskie. Mogą się zrzeszać, mają swoje organizacje, kluby, prasę, organizują parady, wiece, protesty...

W przypadku obrony „Margot" zostało zatrzymanych 48 osób. To był przykład wolności do zrzeszania się i obrony swobód obywatelskich?

Jeśli ktoś łamie prawo, ponosi tego konsekwencje. Niezależnie od światopoglądu. Prawo jest równe dla wszystkich. Gdy osoby atakujące marsz LGBT dopuszczały się fizycznej przemocy, np. w zeszłym roku w Białymstoku, to były tak samo zatrzymane, a prokuratura wnosiła wobec nich również o 2 miesiące aresztu. W Warszawie nie mieliśmy do czynienia z demokratyczną, przewidzianą przez konstytucję formą demonstrowania własnych poglądów, tylko z przemocą, używaną także przez tego pana, który jest nazywany w kategoriach żeńskich.

Czy to nie jest brak szacunku z pańskiej strony?

Nie. Świat ideologii zachodniej wkracza w sposób brutalny w obszar edukacji i prawa, nakazując innym, by przyjmowali wyłącznie ich punkt widzenia, i wprowadza kategorię płci kulturowej, która ma się nijak do prawdy biologicznej i rzeczywistych procesów społeczno-kulturowych, które od wieków dotyczyły naszej wspólnoty. Ta ideologiczna narracja powoduje, że elity podlegają dyktatowi środowisk opiniotwórczych i boją się mówić o mężczyźnie, który jest zwykłych chuliganem, dopuszcza się działań bandyckich i napada na innego człowieka w centrum miasta, że jest mężczyzną, a nie kobietą. Znamienne, były już prezes radia Nowy Świat Piotr Jedliński, zaatakowany został przez swoich kolegów i zmuszony do ustąpienia tylko dlatego, że mówiąc o sprawcy użył formy męskiej aktywistka, a nie ideologicznej żeńskiej. Czy to nie dowód na terror politycznej poprawności w tym „tolerancyjnym" środowisku?

Minister sprawiedliwości i prokurator generalny powinien nazywać kogoś chuliganem i mówić o działaniach przestępczych przed wyrokiem sądu?

Przecież na nagraniach widać dokładnie, co robił. Dlatego zarzut popełnienia przestępstwa usłyszał w prokuraturze, a sąd sprawę ostatecznie oceni.

Widzieliśmy podobne sytuacje, gdy spoliczkowano działaczkę KOD i nie zostały z tego wyciągnięte konsekwencje. Nie było aresztu za pobicie kobiet protestujących przeciwko Marszowi Niepodległości w listopadzie 2017 r, czy pobicie działacza KOD w czerwcu 2017 r. w Radomiu. Dlaczego?

W każdym cywilizowanym państwie, jeśli demonstranci dopuszczają się przemocy, wskakują na radiowozy policyjne, to spotyka się to z reakcją służb. Ten mężczyzna zatrzymał samochód, wyrzucił z niego kierowcę, pobił i jeszcze uczestniczył w przebiciu nożem opon.

A dlaczego „Margot" nie została od razu zatrzymana?

Zanim pojawiła się policja, sprawcy zbiegli. Uruchomiono postępowanie i zidentyfikowano te osoby, prokuratura postawiła zarzuty i wystąpiła z wnioskiem o ich tymczasowe aresztowania. Było to zasadne, tym bardziej że jeden z aresztowanych, podający się za kobietę pan Michał Sz., nie ma stałego miejsca zamieszkania i zameldowania, nie pracuje na stałe, więc jest osobą, która mogłaby się gdzieś ulotnić i utrudniać postępowanie. Gdyby chciał współpracować, to podczas przesłuchania przyznałby się do winy, powiedział co zrobił w porozumieniu z innymi sprawcami i że kierowały nim np. z pobudki ideologiczne, i wtedy prokurator rozważyłby, czy zastosować areszt tymczasowy, ale tak się nie stało. Już kiedyś jeden z aktywistów LGBT uciekł do Norwegii zaraz po skazaniu go w Polsce prawomocnym wyrokiem. Ukrywa się tam, przekonując, że jest prześladowany za działania na rzecz LGBT. A prawda jest taka, że dostał wyrok za zwykłe oszustwa.

Czy „Margot" jest osobą niebezpieczną dla społeczeństwa, która rzeczywiście może mataczyć, że trzeba ją aresztować na dwa miesiące?

Niech każdy odpowie sobie na pytanie, czy gdyby został napadnięty w centrum swojego miasta czy miejscowości, w biały dzień, wywleczony za kierownicy swojego samochodu, następnie pobity, do tego sprawcy podziurawiliby mu opony nożem, to czy uznałby, że nie są niebezpieczni?

Czy wyłapywanie i aresztowanie 48 osób, w tym przypadkowych przechodniów, nie było nadużyciem ze strony policji?

Wszystkie te osoby były agresywne. Są filmy policji, na których widać, jak funkcjonariusze w ordynarny sposób są obrażani i popychani, a część sprawców skacze po policyjnym samochodzie. Przecież policjanci tylko realizowali polecenie niezawisłego sądu zatrzymania osoby aresztowanej.

Prawa osób LGBT są w Polsce wystarczająco chronione? Można LGBT zrównywać z pedofilią?

Środowisko LGBT ma pełnię praw obywatelskich. Im to jednak nie wystarcza i domagają się dalej idących zmian w porządku prawnym i świadomości społecznej. Jako prokurator generalny stawałem w obronie ludzi, którzy byli przez te środowiska piętnowani, choćby drukarza z Łodzi, który odmówił wydrukowania treści sprzecznych z jego sumieniem. Działacze LGBT zamiast pójść do innej drukarni, zaczęli go szykanować postępowaniem wykroczeniowym przed sądem za co mógł on trafić na miesiąc do aresztu. W końcu drukarz, przy wsparciu prokuratora generalnego, wygrał sądowy bój z działaczami LGBT.

Nie przeszkadza panu, że środowiska LGBT są piętnowane i zrównywane z pedofilią?

Fundacja, która angażuje się w akcję związaną z przeciwdziałaniem propagandzie LGBT, powołuje się na założenia WHO. Oficjalnie forsują je organizacje gejowskie, a w życie usiłował wprowadzić wiceprezydent Warszawy. Zakładają one, że dzieci należy uczyć seksu od 4. roku życia.

Uważa pan, że należy dezynfekować ulice po marszach LGBT, tak jak jeden z pana współpracowników?

Wielokrotnie wyjaśniał, że nie był autorem tych słów, a konferencja została zorganizowana przez różne środowiska, które wygłaszały stanowiska na wyłącznie własną odpowiedzialność.

Solidarna Polska często atakuje LGBT. Chcecie wzmacniać swoją pozycję na skrajnie prawej stronie sceny politycznej kosztem mniejszości?

Konsekwentnie i od początku bronimy ważnych dla Polaków wartości. Na przestrzeni ostatnich 5 lat, bodaj jako jedyny minister naszego rządu, trzykrotnie użyłem weta w relacjach z UE. Skutecznie zablokowałem w ten sposób przyjmowanie rozwiązań prawnych lub dokumentów stanowiących zagrożenie dla naszych wartości. I tak zawetowałem rozporządzenie Unii Europejskiej dotyczące regulacji spraw związanych ze spadkami i dziedziczeniem w związkach partnerskich. Była to próba nieuprawnionego zawłaszczania kolejnej sfery prawnej przez środowiska aktywistów LGBT. Jesteśmy świadkami wojny kulturowej, która toczy się w Europie. I moje działania, jak i całej Solidarnej Polski, są w tej materii konsekwentne i nie jest prawdą, że pojawiły się dopiero po wyborach prezydenckich.

I jak to się ma przełożyć na zmiany w prawie? Jakie propozycje ma SP?

Sprzeciwiłem się wprowadzeniu do polskiego prawa kwestii związanych ze związkami homoseksualnymi i możliwością uznawania adopcji dzieci przez te pary, co zakończyło się pozytywnym dla mnie rozstrzygnięciem NSA. Bronię i będę bronić organizacji pro-life, które są regularnie atakowane i pozywane do sądów. Polska musi być wyspą wolności na tym oceanie zastraszania poprawnością polityczną. I ja tę wolność będę chronił.

W kwestiach ustawy o IPN czy wypowiedzenia Konwencji Stambulskiej pańskie środowisko przegrało.

Walka z fałszowaniem historii Polski to nie mecz, gdzie ktoś wygrywa. Podobnie Konwencja Stambulska, którą uważamy za zagrożenie dla naszej kultury i tożsamości. Na jej temat wypowie się teraz Trybunał Konstytucyjny.

Konwencja antyprzemocowa powinna zostać wypowiedziana?

Tak. Będziemy dążyć do tego, by tak się stało, bo konwencja wprowadza rozwiązania czysto ideologiczne, które uznają wydumaną płeć społeczno-kulturową, a nie biologiczną. Przyczyn przemocy wobec kobiet błędnie upatruje ona w rodzinie, religii, tradycyjnych wartościach, a nie zaś w alkoholizmie, narkotykach czy innych dysfunkcjach rodziny. Nie jest, też prawdą, że wypowiedzenie konwencji oznacza zgodę na przemoc wobec kobiet. To my wprowadziliśmy w Polsce skuteczne rozwiązania przeciwdziałające takiej przemocy: natychmiastowo egzekwowane przez policję nakazy opuszczenia domu przez sprawcę przemocy i zakazy zbliżania się do ofiary, ekspresowe postępowania sądów w tego rodzaju sprawach. To rozwiązania przewyższające standardy innych krajów. Będąc zwolennikiem Unii, jestem zdecydowanym przeciwnikiem jej ewolucji w kierunku tworzenia państwa europejskiego. Jestem przeciwnikiem niszczenia różnorodności kulturowej państw na rzecz wprowadzenia jednego standardu pod szyldem LGBT. To ostatni moment, by sprzeciwić się temu napływowi ideologii i bronić wartości.

Co z repolonizacją mediów?

Jako koalicjant PiS przygotowaliśmy ustawę, która była gotowa już w 2016 r. i zakładała dekoncentrację.

Czy zmiany w mediach nastąpią jeszcze w tym roku?

Będziemy o tym projekcie dyskutować i mam nadzieję, że taka ustawa będzie procedowana. W Polsce powinno być miejsce dla mediów wszystkich nurtów, ale potrzebna jest równowaga i bogactwo różnych punktów widzenia. Chcemy bronić demokracji, broniąc pluralizmu mediów. We Francji od lat funkcjonuje ograniczenie w zakresie koncentracji mediów, podobnie w Niemczech.

Marcin Warchoł powinien zostać rzecznikiem praw obywatelskich?

Nie prowadziliśmy jeszcze rozmów.

Zuzanny Radziszewskiej-Bluszcz nie poprzecie?

Nie. W środowisku Zjednoczonej Prawicy jest wielu polityków, którzy mają predyspozycje do pełnienia tej funkcji, jak pan dr hab. Marcin Warchoł czy dr Marcin Romanowski.

Zostanie pan wicepremierem po rekonstrukcji rządu?

Interesuje mnie skuteczność w działaniu, a nie funkcje.

A Jarosław Gowin powinien wrócić na pozycję wicepremiera?

Tak, bo taka jest wola partii, której przewodzi, i pozostali koalicjanci powinni to szanować.

Będzie pan zabiegał o to, by wzmocnić prawo do życia?

Tak. Uważamy konsekwentnie, podobnie jak pan prezydent Andrzej Duda, że przesłanka eugeniczna powinna zostać usunięta.

Czy władza w pańskich rękach nie jest zbyt duża? Prokurator, minister, poseł, szef partii. Ostatnio umorzona sprawa z finansami Solidarnej Polski, wydatkowanymi w ramach finansów unijnych, pokazuje, że jest pan sędzią we własnej sprawie.

Nie została umorzona. Solidarna Polska dostała z Parlamentu Europejskiego dokument, który potwierdza nasze argumenty w tym sporze. Środki przekazane Solidarnej Polsce były przeznaczone na sprawy polityki klimatycznej i rozwój Unii Europejskiej, a także problemy z konstytucją i ustrojem Polski.

A co ze sprawami pańskich kolegów z rządu, np. pana Szumowskiego?

Jest prowadzone postępowanie. W firmie, która dopuściła się nieprawidłowości i nierzetelnie poinformowała ministra zdrowia o jakości urządzeń medycznych, zabezpieczono na kontach kilka milionów złotych, które gwarantują, jeśli sąd podzieli naszą ocenę, pokrycie strat.

Co z samym ministrem zdrowia? Czy nie działał na niekorzyść państwa zamówieniami?

Trwa postępowanie. Przypomnę jednak, że podobne problemy ma teraz Komisja Europejska czy rząd brytyjski. Też zakupili sprzęt niespełniający standardów. Podobnie było z Wielką Orkiestrą Świątecznej Pomocy, która kupiła te same maseczki, co Ministerstwo Zdrowia. Działali przecież w dobrej wierze, w przekonaniu, że nie marnują pieniędzy swoich darczyńców. Traktujmy wszystkich równą miarą. Była sytuacja ekstremalna, ludzie umierali. Państwo robiło wszystko, żeby ratować obywateli.

Będzie pan kandydował w kolejnych wyborach prezydenckich?

Nie. Nie mam takich planów.

A będą samodzielne listy Solidarnej Polski w wyborach parlamentarnych 2023 roku?

Solidarna Polska nie stanie się częścią PiS. Jesteśmy samodzielną partią, która jest częścią koalicji Zjednoczonej Prawicy. Chcemy w tej koalicji pozostać. Jeśli współpraca będzie się układać, to korzyścią dla wszystkich będzie start z jednej listy. Jednak koalicja ma sens, jeśli wszyscy koalicjanci mają możliwość skutecznego – dla dobra Polski – realizowania swojego programu wyborczego. Chcemy, by program Solidarnej Polski miał większe odbicie w realnych działaniach rządu.

—współpraca Joanna Leśniewska

Polityka
Najnowszy sondaż poparcia partii politycznych. Duże tąpnięcie PiS
Polityka
Ryszard Petru pracuje w sklepie. Mówi o "presji czasowej"
Polityka
Bodnar: Orbán mógł popełnić błąd w sprawie Romanowskiego i Węgry poniosą konsekwencje
Polityka
Ranking tematów przy wigilijnym stole: od cen masła po wybory prezydenckie i Trumpa
Materiał Promocyjny
Najlepszy program księgowy dla biura rachunkowego
Polityka
Jarosław Kaczyński chwali Rzecznika Praw Obywatelskich: Potwierdził to, co mówiliśmy
Materiał Promocyjny
„Nowy finansowy ja” w nowym roku