Polska powinna dążyć do strefy euro i przyjąć unijną walutę jak najszybciej?
Mówię to od wielu lat, na co dowody znajdzie pan w moich expose ministra spraw zagranicznych. Argumenty ekonomiczne za przyjęciem waluty euro są dla Polski dwuznaczne, choć pamiętajmy że większość naszych unijnych sąsiadów europejską walutę przyjęła. Niemcy, Litwa i Słowacja mają euro i dalibóg gospodarczo dobrze sobie radzą. Natomiast względy polityczne przemawiają jednoznacznie za przyjęciem waluty euro.
PO przez lata niewiele zrobiła w sprawie przyjęcia euro, poza zakneblowaniem prezydenta Komorowskiego, który chciał debaty nad przyjęciem wspólnej waluty.
Premier Tusk w 2007 r. nawet wyznaczył datę wejścia Polski do strefy euro na 2013 rok.
I nic za tym nie poszło.
I dotrzymalibyśmy jej, gdyby nie wybuch światowego kryzysu gospodarczego. Słowacja kryzysem finansowym się nie przejęła, unijną walutę przyjęła i ma sukces. W szczególności jeśli chodzi o przyciąganie inwestycji zagranicznych bo zniknęło ryzyko kursowe. Oczywiście, pod rządami nacjonalistów anty-europejskich nie ma szans na przyjęcie euro w Polsce. Powinniśmy wrócić do dyskusji o przyjęciu euro po kolejnych wyborach.
Nazywa pan PiS „nacjonalistami antyeuropejskimi”?
Oczywiście. Jeśli ktoś szermuje nacjonalistyczną retoryką, a łamiąc prawo i obalając trójpodział władz w praktyce wystawia nas na osąd i upokorzenia ze strony społeczności międzynarodowej, to w praktyce, mimo że tego nie deklaruje, wyprowadza nas z UE. Szczytem ambicji prowincjonalnych nacjonalistów z PiS jest paraliż UE nie pozwalający jej egzekwować wartości demokratycznych. Wizji tego, jak Polska mogłaby współzarządzać UE w ogóle nie widzę.
Przypomnę panu, że Jarosław Kaczyński chce nowego traktatu unijnego...
...który napisze jego znajomy prawnik gdzieś w suterenie na Żoliborzu.
Prezes zapowiedział, że Polska będzie szukać sojuszników do uchwalenia nowego traktatu UE.
A dlaczego ktokolwiek miałby traktować poważnie europejskie pomysły kogoś, kto zdobył zasłużoną reputację awanturnika, nacjonalisty i wroga Unii Europejskiej? Nowy traktat PiS ma takie same szanse na realizację jak europejska armia z bronią atomową. Jak się raz zostaje pariasem to nawet jego dobre pomysły będą odrzucane.
Pan sugeruje, że Polska staje się samotną wyspą w UE?
PiS prowadząc nieodpowiedzialną politykę wewnętrzną i zagraniczną stawia Polskę pod unijnym pręgierzem. Z przykładu udanej polskiej transformacji staliśmy się przykładem triumfu pieniactwa i prowincjonalizmu.
Rządzący mówią, że dopiero teraz Polska odzyskuje podmiotowość, a w sporze o Tuska pokazaliśmy, że potrafimy się postawić mainstreamowi UE.
To niech jeszcze przestaną płacić składkę na Unię bo czyż to nie jest przymus i ograniczenie naszej suwerenności? W Europie podmiotowość rozumie się inaczej niż szlajanie się jak sarmata na sejmiku od ściany do ściany. Podmiotowość to zdolność do podejmowania własnych decyzji czego od trzech dekad nikt Polsce nie broni. Ale te mogą być trafione albo zgubne. Idiotyczne decyzje jak te, które doprowadziły do 27:1, to polityka imieniem Powstania Warszawskiego, która też była podmiotowa, acz samobójcza. Jeszcze kilka takich zwycięstw moralnych i naprawdę Polska będzie w gigantycznych kłopotach.
Minister Macierewicz po wyborze Macrona przypomniał, że Polska nigdy nie zniżyła się do kolaboracji.
A mnie się zdaje, że w stworzonym przez Sowietów PKWN zasiadali Polacy. Do kolaboracji z Niemcami też byli chętni, choćby przedwojenny premier Leon Kozłowski. Jeśli Kaczyński będzie dalej pozwalał Macierewiczowi niszczyć Wojsko Polskie to, kto wie, czy znowu nie staniemy kiedyś przed takimi okrutnymi dylematami.
Antonii Macierewicz jako szef MON wzmacnia bezpieczeństwo Polski?
Bezprecedensowa czystka w armii wśród dowódców, którzy dowodzili w Iraku i Afganistanie, niewidzialne helikoptery, mrzonki o tym jak to weekendowa obrona terytorialna pokona Specnaz, to są majaki fantasty. Tromtadracja za którą nie stoi realna siła przypomina mi najgorszy okres schyłkowej sanacji, kiedy to też mieliśmy nie oddać ani jednego guzika, a której przywódcy dali drapaka piętnastego dnia wojny, jak Macierewicz ze Smoleńska.
Pozycja Antoniego Macierewicza w rządzie jest niepodważalna.
Naturalnie, bo jest najwyższym kapłanem sekty smoleńskiej, która stanowi trzon PiS i jej legitymację ideologiczną do sprawowania władzy. Ponadto długo i skutecznie manipulował poczuciem winy Kaczyńskiego wynikającej z tego, że to Prezes podjął decyzję o wylocie do Smoleńska. Wspólne obsesje, wspólna - cywilizacyjnie rosyjska - wizja polityki i wspólne, paranoiczne niezrozumienie świata stanowią o tym, że dzisiaj to Kaczyński i Macierewicz są bliźniakami.
W sporze kompetencyjnym prezydenta z szefem MON trzyma pan stronę Andrzeja Dudy?
Myśląc o stosunku pomiędzy naszym prezydentem a jego macierzystą partią przypomina mi się dowcip o Putinie i Medwiediewie, który słyszało się w dyplomatycznych kuluarach. Otóż w Moskwie są ponoć dwie partie: partia Putina i partia Miedwiediewa. Tylko, że Miedwiediew nie wie do której z nich należy. Bycie zwierzchnikiem sił zbrojnych to nie to samo co bycie wodzem naczelnym i nie daje prezydentowi prawa do wydania rozkazów czy poleceń. Natomiast prezydent ma absolutne prawo do wszelkiej informacji w całym państwie i dziwię się, że nawet tego Andrzejowi Dudzie nie udaje się wyegzekwować.
Może czas na zmianę konstytucji?
Nie byłem zwolennikiem uchwalenia obowiązującej konstytucji ponieważ uważałem, że w relacjach prezydenta z rządem tworzy samochód o dwóch kierownicach. Trudne kohabitacje Kwaśniewski-Miller czy Kaczyński-Tusk potwierdziły moje obawy. Wolę jednak obecną konstytucję i ten kompromis, niż jej bezczelne łamanie.
Chce pan powiedzieć, że Andrzej Duda stanie przed Trybunałem Stanu?
Kończąc książkę o siedmiu latach polskiej polityki zagranicznej wracam do różnych spraw i sięgam do źródeł. I otóż zdaje mi się, że jeden cytat z każdym dniem nabiera aktualności pod warunkiem, że zna się go w całości. Kończąc przemówienie wyborcze w warszawskim Focusie w 2007 roku powiedziałem: „Spisane są słowa i czyny. Poeta pamięta. Ci, którzy łamią prawo, poniosą za to odpowiedzialność. Jeszcze jedna bitwa, dorżniemy watahy, wygramy tę batalię".
Czy pan, jako polski patriota, będzie zabiegał o pomnik Prezydenta Lecha Kaczyńskiego w każdym mieście?
Uważam, że Lech Kaczyński miał zasługi jako prezydent, choć inne niż sądzi PiS. Prowadził konsekwentną politykę pojednania z Ukrainą, przeprosił za nasz udział w rozbiorze Czechosłowacji i po targach ratyfikował Traktat z Lizbony. To zasługi, ale moim zdaniem niewystarczające na pomniki. Tym bardziej, że to ze względu na jego pośpiech, aby zdążyć na uroczystość, która miała być początkiem jego kampanii o reelekcję, naciskano na pilotów lecących do Smoleńska. Lech Kaczyński zginął tragicznie, jako Prezydent RP i dlatego ma największy honor jaki może spotkać Polaka, sarkofag na Wawelu. I tak powinno pozostać. Ale jeśli prezes Kaczyński będzie się upierał przy tworzeniu kultu dla którego nie ma uzasadnienia i jeśli jego brat niezasłużenie zostanie symbolem pisowskiego autorytaryzmu, podważy i to.