Spór polsko-izraelski o nowelizację ustawy o IPN został uznany za największą porażkę dyplomatyczną po 1989 r., obie strony szukają jednak porozumienia. Prawdziwa klęska jednak wisi w powietrzu od strony ukraińskiej. Kijów także zaatakował Polskę za ową nowelę, ale tu próżno wypatrywać optymizmu. Relacje z Izraelem tymczasem to bardziej prestiż niż twarde interesy, z Ukrainą zaś – sprawa bezpieczeństwa narodowego. Dlatego trzeba jak najszybciej zasypać dzielący nas rów.
Na szczęście nie jest on jeszcze przepaścią. Polacy nadal są na Ukrainie najbardziej lubianą nacją, a Polska uchodzi za wzór przemian. Po naszej stronie z kolei dorobiliśmy się sporej ukraińskiej migracji, która ratuje nam rynek pracy, a w przyszłości wrośnie w polskie społeczeństwo. Kijów może też liczyć na nasze wsparcie w konflikcie z Moskwą, żadna licząca się siła polityczna nie cofnęła polskiego „tak" dla długofalowych euroatlantyckich ambicji Ukrainy. Generalnie, relacje z nią to największy sukces międzynarodowy naszej niepodległości. Przebija go tylko wejście do struktur euroatlantyckich, ale je akurat zawdzięczamy bardziej USA i Niemcom niż sobie. Jest zatem solidny materiał do odbudowy polsko-ukraińskiej przyjaźni.
Przeklęta historia
Kłopot w tym, że dzieli nas coś znacznie głębszego niż interpretacja przeszłości. Nie o prawdę historyczną tu poszło, ale o imponderabilia narodowej tożsamości. Głębiej spór już nie może sięgnąć.
Zawsze i wszędzie budowanie przyjaźni z kimś, kto naszych bohaterów uważa za zbrodniarzy, jest niemożliwe. Musi nastąpić przesilenie – albo my przestaniemy czcić owych herosów, albo nasi interlokutorzy przestaną ich uznawać za morderców. Tak właśnie na sprawę patrzy elita Ukrainy, a owymi bohaterami są bojownicy OUN i UPA.
To relatywnie nowe spojrzenie, przed wybuchem wojny w Donbasie owszem dochodziło do głosu, zwłaszcza za prezydentury Juszczenki, ale nie zdobyło rządu dusz nad Dnieprem. W ogóle można postawić tezę, że przed tymi dramatami nie było jeszcze w pełni świadomego siebie narodu ukraińskiego, istniały ledwie elity narodowe. Nowa tożsamość Ukrainy zaczęła się budować na krwi przelanej o wolność. Na Majdanie i w wojnie z Rosją broczyli nią ochotnicy. To krew świeża. Wcześniej – upowcy, czyli największa siła zbrojna zniewolonych przez komunizm narodów, która porwała się na walkę partyzancką ze Związkiem Sowieckim. To krew z przeszłości.