Co jakiś czas próbują podgrzewać nastroje, wcześniej była nieudana próba puczu, później wotum, teraz marsz. Ale jakoś emocji potrzebnych wokół tych wydarzeń wywołać im się nie udaje. Ta nieskuteczność może też rozdrażnić silną, związaną z Tuskiem opozycję wewnętrzną w PO i wtedy dojdzie do rozgrywki o władzę w partii do której wszyscy dziś się tam przygotowują.
A jakie wnioski PiS wyciąga z marszu Platformy?
My już dawno wyciągnęliśmy wnioski. W kontrze do ich pustki programowej pokazujemy dokonania rządu premier Beaty Szydło. Mamy rekordowo niskie bezrobocie, rewelacyjne wyniki gospodarcze a wydatki socjalne finansujemy między innymi z uszczelnienia systemu podatkowego. W sobotę prezes Jarosław Kaczyński mówił o tym na terenie byłej Stoczni Szczecińskiej. PO likwidując przemysł stoczniowy grzebała szansę na rozwój całego regionu. Szczecińscy przedsiębiorcy nie pogodzili się jednak z taką polityką rządzących i przez ostatnie lata prowadzili drobną działalność podwykonawczą dla zagranicznego przemysłu okrętowego. Dziś rząd stworzył warunki do tego, żeby wrócił wielki przemysł stoczniowy. 23 czerwca będzie położona stępka pod pierwszy prom budowany w Szczecinie i to dla Polskiej Żeglugi Bałtyckiej.
Frekwencja marszu była sukcesem, czy porażką opozycji?
Nie będę wchodził w spekulacje na temat liczb. Choć trzeba przyznać, że skandalem jest wpis posła Grabca, który groził policjantom rozliczeniami za podanie liczby 12 tys. uczestników marszu, choć w tym samym czasie sprzyjająca PO „Gazeta Wyborcza" podawała 7-10 tys. Nerwowość liderów PO odsłoniła ich prawdziwe intencje. Mówią o wolności i jednocześnie pokazują jak ona wyglądałaby w ich wydaniu. Grzegorz Schetyna, nawet według mało obiektywnych źródeł warszawskiego ratusza, zmobilizował mniej ludzi niż rok temu Mateusz Kijowski. Okazuje się, że umacniająca się w opozycji PO nie sumuje całego poparcia, które miał KOD i Nowoczesna.
Kto dzisiaj jest głównym konkurentem PiS?