„Zwiększona liczba sztuk broni w posiadaniu osób fizycznych (...) może w konsekwencji mieć znaczący wpływ na bezpieczeństwo i porządek publiczny, jak również na wzrost wypadków z użyciem broni palnej" – pisze MSWiA w projekcie stanowiska rządu do projektu ustawy o broni i amunicji.
Takie brzmienie dokumentu oznacza, że znacznie maleje prawdopodobieństwo przyjęcia propozycji, która wyjątkowo podzieliła opinię publiczną. Wnieśli ją posłowie Kukiz'15, a we wrześniu głosami m.in. PiS została skierowana do dalszych prac w Sejmie.
Obecnie Polacy należą do najbardziej rozbrojonych narodów w Europie. Na tysiąc osób przypada 3,5 pozwolenia na broń, choć np. w Czechach ten współczynnik wynosi około 30, w Niemczech – 40, a w Finlandii – aż 308. Projekt wniesiony przez Kukiz'15, a w rzeczywistości napisany przez środowiska strzeleckie, przewiduje, że za kilka lat pozwoleń w naszym kraju miałoby być dziesięciokrotnie więcej.
Autorzy propozycji podkreślają, że jej głównym celem nie jest jednak dozbrojenie Polaków, ale zerwanie z obecnym systemem, gdzie pozwolenia w często uznaniowy sposób przydziela policja. Projekt przewiduje, że takie zgody mieliby wydawać starostowie lub prezydenci miast na prawach powiatu.
Jak wynika z projektu stanowiska rządu, do którego dotarła „Rzeczpospolita", ta propozycja nie podoba się MSWiA. „Skoro policja jest formacją, której jednym z podstawowych zadań jest zapewnienie bezpieczeństwa i porządku publicznego, a posiadanie broni ściśle wiąże się z tą sferą, nie jest zasadne dokonywanie wskazanej powyżej zmiany" – pisze MSWiA.