– Takie historie zdarzają się między sąsiadami. Ale teraz liczymy, że przywódcy Rosji w jakiś sposób przeproszą naród afgański – powiedział ambasador Afganistanu w Moskwie Abdul Qayyum Kochi podczas spotkania w Dumie z deputowanymi partii Żyrinowskiego.
Mimo pojednawczego tonu dyplomaty sam pomysł przepraszania Afganistanu wywołał rozdrażnienie rosyjskich polityków. – Takie samo oświadczenie powinien złożyć w sprawie amerykańskiego wtargnięcia w 2001 r.! – odpowiedział ambasadorowi zdenerwowany senator Władimir Dżabarow.
Legalny najazd na zaproszenie
Radziecka interwencja zaczęła się formalnie 27 grudnia 1979 r., gdy w Kabulu wylądowały wojska powietrznodesantowe. Rządząca w Afganistanie kremlowska marionetka Hafizullah Amin kilka razy w ciągu roku prosił o przysłanie regularnych wojsk. Ponad 5 tys. „doradców wojskowych" Kremla walczyło już w Afganistanie z rosnącą w siłę partyzantką. Pierwszą ofiarą grudniowej interwencji stał się sam Amin. Żołnierze specjalnych oddziałów radzieckiego wywiadu wojskowego zamordowali go w jego pałacu.
Operacja desantowa, która miała spacyfikować kraj i zakończyć się wycofaniem wojsk już w 1980 r., zamieniła się w krwawą, dziesięcioletnią wojnę, która zniszczyła cały Afganistan. – Zginęły dwa miliony Afgańczyków i znaczna liczba radzieckich żołnierzy – przypomniał ambasador rosyjskim deputowanym.
Ostatnie oddziały radzieckie wycofały się dopiero w lutym 1989 r., już za rządów Michaiła Gorbaczowa.